Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni na temat portalu e-Dolny Śląsk: Nasz pomysł sprzed lat ma z obecnym tylko wspólną nazwę

List Patryka Wilda i Andrzeja Łosia
Andrzej Łoś, jako marszałek, był pomysłodawcą platformy e-Dolny Śląsk. Teraz twierdzi, że jego projekt miał z obecnym jedynie wspólną nazwę
Andrzej Łoś, jako marszałek, był pomysłodawcą platformy e-Dolny Śląsk. Teraz twierdzi, że jego projekt miał z obecnym jedynie wspólną nazwę fot. Piotr Warczak
Wymiany zdań na temat portalu e-Dolny Śląsk, na który urząd marszałkowski planuje wydać 66 milionów złotych, ciąg dalszy. Tym razem list w odpowiedzi do stanowiska Dagmary Turek-Samól, rzeczniczki marszałka Rafała Jurkowlańca, wystosowali Patryk Wild i Andrzej Łoś - radni sejmiku wojewódzkiego. Przypomnijmy, że obóz prezydenta Rafała Dutkiewicza, z senatorem Jarosławem Obremskim na czele, do którego należą również Wild i Łoś, założył nawet stronę internetową, na której politycy protestują przeciwko marnotrawieniu publicznych pieniędzy i twierdzą, że to absurdalna decyzja...

Czytaj też: Wygłasza pan fałszywe tezy, panie senatorze - list Dagmary Turek-Samól

W związku z opublikowanym w dolnośląskich mediach listem rzecznik marszałka województwa dolnośląskiego, w którym przypisuje się nam autorstwo wdrażanego przez samorząd województwa, kosztującego 66 milionów złotych portalu E-Dolny Śląsk, oświadczamy że budżetowany przed sześciu laty projekt, poza identyczną nazwą, nie ma nic wspólnego z przedsięwzięciem realizowanym przez Marszałka Jurkowlańca.
Krytykujemy nie tylko samą kwotę 66 milionów złotych, ale przede wszystkim brak jakiejkolwiek korzyści z realizacji tego projektu w jego obecnej formie. To jest główna różnica między naszymi planami sprzed sześciu lat, a przedsięwzięciem firmowanym przez Marszałka - wydawane są dziesiątki milionów złotych na przeniesienie do Internetu encyklopedycznych czy GUS-owskich zbiorów, aktualnych danych demograficznych czy zasięgu występowania gwar i strojów ludowych (sic!). Nigdy nie zdecydowalibyśmy wydać w ten sposób pieniędzy. W działalności publicznej cenimy realizm i pragmatyzm. Planowana przez nas sześć lat temu platforma E - Dolny Śląsk miała oferować konkretne i przydatne narzędzia. Planowaliśmy między innymi:
1. Stworzyć wirtualne modele terenów zagrożonych powodzią oraz zasilane danymi IMGW narzędzia, które byłyby w stanie wygenerować ostrzeżenie powodziowe i automatycznie przesłać alarm do poszczególnych samorządów czy służb. Dolnośląskie powodzie mają nagły i dynamiczny charakter, w akcji ratunkowej często liczą się minuty Taki system uratowałby niejedno życie. Gdyby powstał…
2. Z myślą o inwestorach stworzyć stale aktualizowaną, zapisaną w jednym standardzie bazę danych istniejących Planów Miejscowych z możliwościami wyszukiwania potencjalnego miejsca na inwestycje po wpisaniu oczekiwanej charakterystyki terenu. Wedle pani rzecznik tego rodzaju baza będzie dostępna dopiero „w przyszłości”, czytaj: w ramach nowego zamówienia - zapewne za kolejne miliony.

Dalszy ciąg listu na 2. stronie - CZYTAJ [KLIKNIJ]

3. Udostępnić cyfrową, zapisaną w standardzie wektorowym mapę geodezyjną województwa, aby każdy właściciel działki, inwestor czy projektant mógł sprawdzić co znajduje się na interesującej go nieruchomości bez odwiedzania urzędów geodezji.
4. Stworzyć trójwymiarowe i możliwe do wyeksportowania do Google Earth modele najwartościowszych zabytków województwa. Miało to umożliwić ich wirtualne zwiedzanie oraz wizualizację cyklu rozwoju najważniejszych historycznych miast regionu z wykorzystaniem już wtedy powszechnie stosowanego Google Earth.
5. W największych atrakcjach turystycznych regionu rozwinąć sieć turystycznych info-kiosków. To akurat zadanie – dosyć drogie w realizacji - nie jest dziś niezbędne, jednak kiedy powstawała koncepcja nie były jeszcze powszechnie używane smartfony i tablety.
To tylko niektóre przykłady na to, czym miało być planowane przez nas narzędzie, a czym nie będzie surrealistyczno-informatyczna „rewolucja”, którą za 66 milionów złotych przeprowadza Marszałek Rafał Jurkowlaniec.
Pani rzecznik zdaje sobie z tego sprawę i dlatego poza ogólnikami pokroju: „możliwa będzie cyfryzacja większości dziedzin życia Dolnoślązaków. W jednym miejscu zostaną zgromadzone dane i wiedza ze wszystkich dolnośląskich instytucji Publicznych”, „wszystko to będzie wzajemnie powiązane, na bieżąco uaktualniane i ogólnodostępne”, i to jeszcze: „zgodnie z ideą internetu trzeciej generacji”. W swojej wypowiedzi nie wymienia ani jednej konkretnej korzyści, którą przyniesie realizacja portalu za 66 milionów.
Komentarz pani rzecznik, oprócz cytowanych powyżej ogólników, zawiera jedynie inwektywy pod adresem Senatora Jarosława Obremskiego oraz Radnych Sejmiku kontestujących zasadność budowy tego portalu w obecnie realizowanej formie. W najmniejszym stopni nie dziwi nas to, bo to nie pierwszy raz, gdy pani rzecznik posługuje się inwektywami, zamiast argumentami.
Dlatego dziś, na początkowym etapie tej realizacji pragniemy wyrazić wątpliwość, czy ten projekt przyniesie choćby jedną konkretną korzyść, a także czy w ogóle uda się go zrealizować. Sposób opracowania specyfikacji umożliwia bowiem na tyle swobodne interpretacje, że spór z wybranym wykonawcą wydaje się wysoce prawdopodobny.
Andrzej Łoś, Patryk Wild

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Radni na temat portalu e-Dolny Śląsk: Nasz pomysł sprzed lat ma z obecnym tylko wspólną nazwę - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska