We Wrocławiu wiadukty i mosty były bez kontroli

Były już urzędnik Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta mógł sfałszować protokoły z ubiegłorocznej kontroli 26 wrocławskich mostów, wiaduktów i przejść podziemnych. Prokuratura sprawdza teraz, czy któraś z budowli nie grozi zawaleniem.

Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Według naszych nieoficjalnych informacji, śledczy ze staromiejskiej prokuratury wstrzymali się z decyzją w tej sprawie do czasu zakończenia ekspertyz. Gdyby okazało się, że zaniedbanie urzędnicze zagroziło katastrofą którejkolwiek z 26 budowli, mężczyźnie groziłoby nawet osiem lat więzienia.

Kontrolę, o której mowa, miał przeprowadzić Marek Stojak, który w ubiegłym roku w Zarządzie Dróg i Utrzymania Miasta był starszym inspektorem nadzoru.
Natychmiast po wykryciu nieprawidłowości przez szefostwo ZDiUM, Stojaka zwolniono z pracy.
- Rozwiązaliśmy z nim umowę w sposób standardowy - mówi Bartosz Małysa, dyrektor ZDiUM. - Rozważaliśmy zwolnienie dyscyplinarne, lecz nie mieliśmy wyroku sądu, a jedynie podejrzenia - tłumaczy.

Stojak szybko dostał jednak lepszą posadę. Wygrał bowiem konkurs na naczelnika wydziału mostów w Dolnośląskiej Służbie Dróg i Kolei (ta instytucja podlega marszałkowi). Naczelnikiem jest do dziś.
Leszek Loch, szef DSDiK, przyznaje, że o prokuratorskim śledztwie nic nie wiedział.
- Pan Stojak nie informował mnie o tym - mówi Loch. - Ale nie zamierzam go zwalniać, poczekam na wyrok sądu - dodaje. I zaznacza, że jest zadowolony z pracy naczelnika.
Marek Stojak nie chciał z nami rozmawiać.
- Nie będę niczego komentował. Pozwólcie mi w spokoju pracować - uciął, gdy zadzwoniliśmy do niego w piątek.

W Zarządzie Dróg i Utrzymania Miasta przekonują, że żaden z wrocławskich mostów nie grozi zawaleniem. Przeprawy są sprawdzane przynajmniej raz w roku - zawsze po zimie. Taka kontrola polega m.in. na zbadaniu, czy na moście nie pojawiły dziury albo czy nie pękają podpory.
- Najważniejsza jest jednak dylatacja - tłumaczy Zygmunt Andrejas, który wybudował most Milenijny we Wrocławiu.

Dylatacja to niewielka szczelinę między mostem a lądem. Podczas zmian temperatur most się delikatnie wydłuża lub skraca. Dlatego, żeby się nie zawalił, dylatacja musi być sprawna.
Co pięć lat trzeba wykonywać gruntowne przeglądy mostów. Wtedy przeprawy bada się kompleksowo. We Wrocławiu w tym roku kontrola taka obejmie siedem przepraw.
To, jak bardzo ważne są regularne kontrole przepraw, pokazał przypadek wiaduktu przy ul. Kosmonautów. Ponad rok temu właśnie podczas takiej kontroli eksperci ustalili, że wiadukt jest w fatalnym stanie. Chodzi zwłaszcza o jego część leżącą przy zewnętrznych krawędziach. Pojawiła się korozja.

Dlatego ruch został tam zwężony - teraz przez wiadukt można przejechać jedynie jezdniami położonymi bezpośrednio nad podporami. Tam konstrukcja jest najmniej osłabiona. Na zwężonym wiadukcie kierowcy będą się męczyli jeszcze dwa lata. W 2011 roku tuż obok powstanie zjazd z autostradowej obwodnicy Wrocławia. Wtedy układ komunikacyjny zupełnie się tu zmieni, a wiadukt zostanie całkowicie przebudowany.

Tymczasem w fatalnym stanie są również estakady na pl. Społecznym.
- Kłopoty zaczęły się już podczas budowy, kiedy częściowo się zawaliły - opowiada prof. Antoni Szydło, kierownik Katedry Dróg i Lotnisk z Politechniki Wrocławskiej. - W tamtych latach stosowano tańsze materiały budowlane, wykonanie też pozostawiało wiele do życzenia - dodaje profesor.

Teraz estakady są doraźnie remontowane - drogowcy łatają tam dziury, które powstały po zimie. - Ale koniecznie trzeba ja wyremontować gruntownie. Bo po prostu zaczynają się rozsypywać - ostrzega prof. Szydło.

Prokuratura nie zdradza, czy wiadukt z Kosmonautów i estakady z pl. Społecznego są na liście przepraw, które będzie badała.