Pod Jasną Górą okazało się właśnie, że firma Cognor nie zostanie tytularnym sponsorem Włókniarza, a Nicki Pedersen i Greg Hancock czekają na wypłatę przedsezonowych transz. Czekają i grożą, że jak kasy nie będzie, to jutro do Zielonej Góry nie przyjadą.
Wczoraj w południe namierzyliśmy telefonicznie Tomasza Gapińskiego, który jechał właśnie na trening do Gniezna. On zgodził się na obniżenie płac i renegocjację kontraktu.
- Na pewno było to bolesne, ale skoro taką mamy sytuację, to trzeba sobie z tym poradzić. Do ligi zostały dwa dni, ciężko się teraz ulokować gdzieś w innym klubie. W Lesznie, Zielonej Górze czy Toruniu sytuacja wydaje się stabilna, lecz składy mają tam zapchane. Nie potrzebują takiego zawodnika, jak ja czy Lee Richardson - skromnie mówi Gapa.
A propos Richardsona. Ponoć jako pierwszy nie zgodził się na obniżenie zarobków. Powiedział zdecydowanie - nie.
- Cóż, ja szukam teraz sponsorów, by jakoś łatać dziury. Właśnie byłem na spotkaniu, na którym zaoferowano mi pomoc. Konkrety nie padły, ale usłyszałem, że pomogą mi na tyle, na ile będą w stanie - tłumaczy były jeździec WTS-u.
Pedersen i Hancock nie chcieli zaakceptować nowych umów. Stąd też prasowa wypowiedź Mariana Maślanki, który postraszył: "Może się tak zdarzyć, że postawimy na młodzież". W piątek sternik Włókniarza szukał jeszcze pomocnej dłoni w siedzibie firmy Złomrex. Z jakim skutkiem, okaże się w niedzielę.
Trudno jednak przypuszczać, by obaj jeźdźcy faktycznie zrezygnowali ze startów pod Jasną Górą. Przecież wcześniej zawiesili występy w Anglii, a szwedzka Elitserien rusza dopiero w maju. Trudno też przypuszczać, że ktoś w kraju znajdzie środki na zatrudnienie gwiazd. Oni są skazani na Włókniarz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?