Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczynam ostrą dietę: zero jedzenia w nocy i rzucam alkohol

Małgorzata Matuszewska
Stanisław Sojka - w tym roku mija 30 lat jego grania na scenie
Stanisław Sojka - w tym roku mija 30 lat jego grania na scenie Michał Pawlik
Rozmowa ze Stanisławem Sojką, piosenkarzem i kompozytorem

Pamięta Pan rok 1978 i recital, który potem ukazał się na płycie "Don't you cry"?

Tak, pamiętam. Wszystko było pierwsze i nowe. Wszystko było niezwykłe, iluminujące. Byłem świeżo po przejściu mutacji. Kiedy kilka lat temu słuchałem tej płyty, rozrzewniłem się, bo nigdy już tak nie zabrzmiałem, jak tamtej jesieni.

W tym roku obchodzi Pan podwójny jubileusz. Mija 30 lat od oficjalnego debiutu, a prywatnie kończy Pan półwiecze.

(śmiech) Tak, 26 kwietnia mam urodziny. U nas na Śląsku na pięćdziesiątkę mówi się "abrahamowe urodziny". To znaczy, że człowiek dożywający tego momentu może powiedzieć, że jest w sile wieku. Abraham był ojcem narodu.

W "Soyka Sextet Plus" na perkusji gra Pana syn, Jakub Sojka. Jak układa się współpraca między Wami? Pytam, bo kiedyś zostawił Pan dom i dzieci, ale chyba sobie wybaczyliście?

Tak, zupełnie. Świetnie nam się pracuje. Kuba Sojka to bardzo ciekawy, utalentowany muzyk, bardzo przydatny. I głównie z tych powodów z nami pracuje. Jest też jego brat, reżyser dźwięku. I to nie jest bagatelną rzeczą, bo dzięki temu projekt jest zintegrowany, na koncertach kontrolujemy jakość dźwięku.

Mówi Pan o sobie: "jestem pawlistą". Co to znaczy?

W moich utworach pojawiają się cytaty z listów św. Pawła. Zdarzało mi się tak określać siebie samego.

Kim jest dziś pawlista?

Tym samym, którym był wczoraj (śmiech). Powiedziałbym: to wyznawca Ewangelii św. Pawła, jeśli można to tak nazwać. Św. Paweł nie jest zaliczany do ewangelistów, ale on był tym, który zaczął je roznosić, przekazywać w przejmująco prosty, ale i święty sposób. Tak udało mu się powiedzieć parę ważnych rzeczy. Do mnie najbardziej przemawia Hymn o miłości. Jego zawartość jest esencjonalnym Pawłem.

Kogo i co Pan kocha? Za co oddałby Pan życie?

Wydaje mi się, że jestem człowiekiem kochającym. Nie chciałbym przeżyć swoich dzieci, więc gdyby była taka potrzeba, pewnie oddałbym życie, by je chronić. Oddałbym też życie za ojczyznę, gdyby była zagrożona w takim sensie, w jakim pamięta to historia, kiedy nie można było w Warszawie mówić po polsku. Wtedy rzeczywiście złapałbym kałasza i poszedł na wojnę.
Dzisiaj koncertuje Pan we Wrocławiu razem z Wojciechem Karolakiem, Czesławem "Małym"
Bartkowskim, Zbigniewem Wegehauptem. Co Panowie zagracie?

No cóż, to będzie taki przelot trochę chronologiczny, od krótkiego recitalu solo, poprzez set z triem Wojtka Karolaka, gdzie znajdzie się kilku klasyków jazzowych. Potem na scenę wejdzie moja obecna załoga i zagramy utwory z najnowszej płyty, która ukaże się jesienią.

Jest coś, czego Pan w życiu żałuje?

Nie, nie mam poczucia żalu. Oczywiście popełniałem błędy, ale dane mi było trochę ich naprawić. Oglądając się za siebie, widzę, że nie próżnowałem. To jest miłe uczucie: świadomość, że się nie zmitrężyło danego czasu.

Dar umiejętności naprawiania błędów wymaga od Pana działania, a nie czekania, aż się samo naprawi.

Oczywiście, że tak. Wiadomo, że to ja muszę naprawić. Ale jak już wiem, że mogę to zrobić, ostatni krok należy do mnie.

Dziś jest Pan w dobrej formie? Dobrze się Pan fizycznie czuje?

Świetnie.

Bywał Pan na dietach. Teraz też?

Oj tak. Mam trzecie jojo w życiu. Muszę wrócić do diety, wchodzę w ostrą dietę od 6 kwietnia. Zacznę mniej jeść i zmienię jakościowe parametry. No i obyczaje muszę zmienić na dobre, np. nie jeść na noc, jeździć na rowerze, pływać. Wszyscy wiedzą, że tak jest dobrze, to nie jest nic odkrywczego. Ale są tacy, którzy nie muszą tego stosować. Ja do nich nie należę.

Alkohol też Pan rzuca?

No tak. Z alkoholem nie da się odchudzać.

To też Panu dobrze zrobi.

Tak, choć ja nie należę do ludzi pijących hardcorowo. W tych sprawach jestem delikatny, chociaż dość systematyczny.

Ale miewa Pan okresy, kiedy nie bierze alkoholu do ust?

Tak, miewałem całe lata. Teraz zdecydowanie wychodzę z alkoholu, przede wszystkim dlatego, że czeka mnie odchudzanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zaczynam ostrą dietę: zero jedzenia w nocy i rzucam alkohol - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska