Wiemy, że pod koniec lipca na autostradowej obwodnicy Wrocławia zatrzymany został samochód marki Saab z mężczyzną przewożącym w żołądku 27 kapsułek z kokainą. Było w nich 255 gramów narkotyku. Prokuratura wyliczyła, że jego czarnorynkowa wartość wynosi 51 tysięcy złotych.
Chociaż - jak twierdzą nasi rozmówcy - kokaina była tak dobrej jakości, że do "detalicznej" sprzedaży trafiłoby jej kilka razy więcej. Sprzedawcy pomieszaliby ją bowiem z innymi substancjami po to, by zwiększyć objętość. - Ze trzy kilo by jej tu zrobili - przekonuje jeden z naszych rozmówców.
Pod koniec września zarzuty w tej sprawie usłyszał jeszcze jeden mężczyzna, który rzekomo miał przekazać pieniądze na zakup kokainy. Zatrzymany w saabie przemytnik jechał z Holandii - dowiadujemy się nieoficjalnie. - To nie koniec śledztwa. Sprawa jest rozwojowa - mówi osoba znająca szczegóły działań policji i Prokuratury Rejonowej Wrocław Fabryczna.
Były policjant, jeszcze do niedawna zajmujący się łapaniem handlarzy narkotyków, wątpi, czy przemytnik rzeczywiście jechał tylko z Holandii. - Na trasę po Europie nie opłacałoby się połykać kapsułek z narkotykiem. Prościej byłoby schować ją do samochodu. Możliwe, że ów przemytnik jechał z Ameryki Południowej. Przyleciał samolotem do Amsterdamu, a stamtąd jechał do Polski. - Zabierają takich kurierów na wakacje do Ameryki Południowej, a stamtąd wracają z narkotykami - opowiada.
- A co się robi z takim kurierem, jak go złapią? - Wiezie się na lotnisko. Tam mają specjalną siatkę. Siada taki kurier w toalecie i wydala z siebie narkotyki. Spłukuje się wodą i zabiera do ważenia i badania - opowiada nam policyjny emeryt.
Służbom zdarzało się łapać kurierów, którym do żołądka udawało się upchnąć 1,5, 2, a nawet 3 kg kokainy. Przed kilkoma laty we Wrocławiu wydarzył się wypadek, który pokazuje, jak niebezpieczne jest przemycanie narkotyków w żołądku. W 2005 roku na targi kamieniarskie do stolicy Dolnego Śląska przyjechał włoski przedsiębiorca. W czasie imprezy nagle źle się poczuł i trafił do szpitala. Tuż przed operacją przyznał się lekarzom, że połknął kapsułki z kokainą. Jedna z nich rozszczelniła się. Włoch zmarł na stole operacyjnym. - Nigdy nie ustalono, dla kogo miała być ta kokaina - mówi były wrocławski policjant pamiętający tamtą sprawę. Jak donosiła wówczas prasa, Włoch tydzień przed przyjazdem do Wrocławia wrócił z Ameryki Południowej. Miał problem z pozbyciem się narkotyku z organizmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?