Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak było na grzybach

Aleksander Malak
Aleksander Malak
Aleksander Malak fot. Paweł Relikowski
Trzykilogramowego prawdziwka, którego pokazywała nawet BBC, znalezionego przez p. Kurczewskiego pod Bydgoszczą nie wytropiłem. W ogóle moje zbiory były, można by rzec, monotematyczne. Byłem w takich lasach (Lubuskie), w których właściwie spotkać można tylko podgrzybki. Chyba że ktoś lubi buszować po młodnikach i potem obierać maślaki. Ja nie lubię. Najpierw jednak odbyły się przymiarki. Kiedy i czy już warto wybrać się do lasu na grzybowe polowanie.

Przy okazji - zastanawialiście się, dlaczego we wrześniu i październiku polskie lasy przeżywają oblężenie grzybiarzy? Powiedzmy poszukiwaczy grzybów, bo grzybiarzy wtedy w lesie na lekarstwo? Bo lubimy grzybki marynowane? Albo suszone w barszczu (najwyżej jeden, bo dwa, to wiadomo)?

Czy też porcja grzybów w śmietanie zniewala nasze podniebienia? Wydaje mi się, że nic z tych rzeczy. Tłum ciągnie do lasu, ponieważ grzyby są za darmo. Nie jakieś tam zbierackie atawizmy, nie korzyści smakowe, nie przyroda, spacery, oddech, swoboda itp., ale zwyczajna darmocha. Jak kiedyś polowania czy łowienie ryb. Właściwie tylko grzyby zostały, więc huzia!

Wracajmy jednak do przygotowań.

Po pierwsze - pojechałem już po pełni. Przed pełnią nie warto wchodzić do lasu. Po drugie - obserwacja straganów w mieście. Jeśli podgrzybki nie chodzą w granicach 12-15 złotych za kilogram, a prawdziwki nie zniżają się do 20 zł, wiadomo, że ich w lesie na lekarstwo. Pozostaje urocze, samotne (wykluczone zresztą przez wzgląd na jeszcze bardziej uroczą hałastrę depczącą lasy) chodzenie, ale to tylko część przyjemności. No i w końcu internet ze specjalnym portalem, na którym publikowane są doniesienia zbieraczy. Z tych konstruowana jest mapa o nieprzyzwoicie zachęcającym tytule "Gdzie są grzyby?". I kiedy mapka żółknie albo jeszcze lepiej - brązowieje, czas na wyprawę.

W pierwszym dniu chodzenia po znajomym skądinąd lesie, owszem, grzyby też znalazłem. Kilka podgrzybków, które choć młode już były podgryzione przez jakieś mszyce. Wystarczyło dotknąć wystającego spod mchu czarnego kapelusika, by ten sam spadał z trzonka. Chyba wiecie, jak błyskawicznie po kilkunastu takich bezproduktywnych skłonach tułowia maleje podniecenie i znika ochota na dalszy spacer. Pewnie, prawdziwego grzybiarza jakieś tam mszyce czy ślimaczki nie są w stanie zniechęcić do tego stopnia, by zaprzestał leśnych peregrynacji w poszukiwaniu bezmszycowego zakątka ze wspaniałym poletkiem czarnych kapelusików. Też mi się to udało, ale dopiero na trzeci dzień. W pierwszym, jak wspomniałem, znalazłem kilka grzybów, ale największym znaleziskiem była... klozetowa muszla w całkiem jeszcze dobrym stanie. Stała sobie kilkanaście metrów od dróżki nawet niespecjalnie osłonięta, wywołując u przechodzącego grzybiarza... właśnie, co?

Kiedy na drugi dzień zebrawszy już prawie pełny koszyk podgrzybków oraz trzy kanie, natknąłem się na zardzewiałą, niestety, wannę, pomyślałem, że do końca mojego leśnego pobytu skompletuję przyzwoity kącik toaletowy. Ku mojemu żalowi w następne dni jednak żaden natrysk mi się nie trafił, że nie wspomnę o umywalce.

Tydzień w lesie był udany. Prawie kilogram grzybków ususzonych i kilkanaście słoiczków marynowanych. Oraz kilka słoików z grzybami przygotowanymi do zamrożenia (ugotowane w solance, potem pakowane w woreczki i do zamrażarki). Zastanawiam się jednak na cholerę tyle mi tych grzybów. Jemy je tylko z żoną i to właściwie przy tradycyjnych okazjach. Dzieci nie tykają, że o wnukach nie wspomnę; odwracają się tyłem nawet do pieczarek. Plecy bolą, w nogach zakwasy, roboty huk i chociaż grzyby były za darmo, to jednak kosztowały sporo.

Ale jednak przyjemnie popatrzeć na te słoiczki...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska