Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska Miedź po cichu pożegnała się z Afryką

Piotr Kanikowski
- Kongo to złe doświadczenie. Trzeba było wycofać się z tej inwestycji jak najszybciej - mówi prezes Mirosław Krutin
- Kongo to złe doświadczenie. Trzeba było wycofać się z tej inwestycji jak najszybciej - mówi prezes Mirosław Krutin Piotr Krzyżanowski
KGHM ucieka z ogarniętego wojną Konga. Tajna akcja uratowała życie czwórki Polaków.

"Z uwagi na możliwość zagrożenia pracowników przebywających w Demokratycznej Republice Konga zarząd KGHM podjął decyzję o ich ewakuacji do Polski" - informuje miedziowy holding w lakonicznym komunikacie.

Trzej pracownicy spółki KGHM Congo s.p.r.l. i serwisant Huty Stalowa Wola są już bezpieczni. We wtorek dotarli do Polski. Akcję wywiezienia przedstawicieli Polskiej Miedzi z ogarniętego bratobójczymi walkami Konga planowano od kilku tygodni. Ze względów bezpieczeństwa operacja musiała być utrzymywana w ścisłej tajemnicy.

Polacy opuścili Demokratyczną Republikę Konga jako jedni z ostatnich cudzoziemców. Władze KGHM uznały, że nawet przy stosunkowo spokojnej granicy z Zambią, gdzie leży złoże Kimpe, zrobiło się zbyt ryzykownie.

Spółka milczy na temat dalszych losów inwestycji w Afryce. Jednak zdaniem Wiktora Błądka, byłego prezesa KGHM, wczorajsza ewakuacja jej przedstawicieli wszystko przesądza.
- Tam już nie będzie do czego wracać - przewiduje eksprezes, gorący orędownik kontynuowania działalności w Kongu. - Pozostawiony w Afryce sprzęt rozgrabi miejscowa ludność. To koniec Kimpe.

Gdy w 1996 roku lubiński holding zainteresował się złożem Kimpe, w Kongu zaczynała się wojna domowa. Od 14 lat wspierani przez Ugandę i Ruandę rebelianci walczą z wojskami rządowymi. Starciom towarzyszą gwałty, kradzieże, mordy, porwania i masowy eksodus ludności cywilnej. Brakuje wody, żywności i lekarstw.

Inwestycja w Kongu kosztowała KGHM ponad 36 mln dolarów.

Zdaniem Błądka okolice Kimpe są stosunkowo spokojne. Ale przyznaje, że kiedy jako prezes KGHM wybrał się pięć lat temu do Konga na wizytację, płacił dwóm ochroniarzom po 25 dolarów za dobę. Jako szef dużego europejskiego przedsiębiorstwa mógł obawiać się uprowadzenia dla okupu. Jak twierdzi, w 2004 roku miejscowa ludność była podżegana do zamachu na przedstawicieli KGHM.

Już w 2006 roku zarząd KGHM uznał, że sytuacja w Kongu jest zbyt niestabilna, by kontynuować tam działalność. Podjęto uchwałę o zamiarze likwidacji spółki Congo s.p.r.l. i wycofaniu się z Afryki. Do sprzedaży kopalni nie doszło. Według nieoficjalnych informacji oferowano za nią zbyt mało pieniędzy.

- Kongo to złe doświadczenie - przyznaje prezes Polskiej Miedzi Mirosław Krutin. - Trzeba było wycofać się z tej inwestycji jak najszybciej, zamiast co roku dokładać pieniądze.
Nieudana afrykańska inwestycja pochłonęła już ponad 36 mln dolarów. Polska Miedź wyciągnęła z niej wniosek, że nie warto angażować kapitału w Afryce - bogatej w surowce, ale za to niestabilnej politycznie. Jako nowy kierunek ekspansji obrano Amerykę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska