Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie. Móc powiedzieć: niczego nie żałuję

Wojciech Koerber
Bardzo byłem zdziwiony i smutny zarazem, gdy pani ministra Mucha triumfalnie ogłaszała upadek komunizmu w polskim sporcie. Bo przecież największą byliśmy potęgą właśnie za głębokiej komuny. Patrz - igrzyska w Montrealu i Monachium, orły Górskiego, Wagnera, lekkoatleci, kolarze... Skąd te sukcesy? To proste.

Mianowicie w kraju schowanym za czerwoną kurtyną, zacofanym zatem, tylko sport konkurował z rozrywkami. Mieliśmy zatem z czego wybierać, gdy chodzi o ludzki materiał. Tymczasem tam, na Zachodzie, bawili się już i innymi zabawkami. Choć i dziś wciąż żyją pośród nas komuniści. Przestają nimi być wtedy, gdy się wzbogacą. Coś jak ateiści na pokładzie samolotu - błyskawicznie stają się wierzący, gdy samolot spada.

W sobotę we Wrocławiu pochowano bohatera tamtych czasów. Koledzy Stanisława Szozdy ze szkolnej ławy takie mieli m.in. wspomnienia: "A gdy nasza pani profesor, widząc Twe pozdzierane kolana, mówiła: zostaw ten rower, bo chleba z tego nie będzie, Ty tylko pokornie spuszczałeś głowę. I dalej jeździłeś". Podobnie, przed kilku laty, miała przestrzegać Artura Boruca babcia Halinka. "Ucz się, Arturku, ucz, bo ta piłka jeść ci nie da" - wbijała do głowy. Przyszłość pokazała, jak bardzo się kobieta myliła, choć bez wątpienia w dobrej wierze.

Podobnie miała przestrzegać Artura Boruca babcia Halinka: Ucz się, Arturku, ucz, bo ta piłka jeść ci nie da . Myliła się w dobrej wierze

Wniosek? Pomyślicie, że oto kobiety w sporcie najlepszymi doradcami nie są. Jak ministra, jak pani profesor i jak babcia Halinka. Lecz kobiety sportsmenki to inna bajka. W sobotę we Włoszech o medale MŚ ścigała się kolarska elita pań z Mają Włoszczowską i Kasią Niewiadomą. Ta druga, będąc w czołówce, upadła, a gdy się zbierała, rywalka wjechała jej na plecy. Kasi nic nie jest, lecz do szpitala ją zabrano. Zapewne spodobała się medykowi. Widziałem ją na MP w Sobótce, warta przebadania.

Nie podoba mi się natomiast skręcanie w lewo na motorze nastoletniej Klaudii Szmaj, pierwszego polskiego żużlowca płci żeńskiej. Kiedy pyrkała sobie jeszcze w pojedynkę, spoglądałem na hobby przychylnym okiem. Zmieniłem zdanie, gdy zaczęła stawać pod taśmą z chłopakami, delikatna i sympatyczna dziewczynka, tuląca się w parkingu do taty. W zasadzie to dziwię się ojcu, że córce motor szykuje i w taki bój wysyła. Bo sukcesem to się nie skończy... Nie chcę Ci, Klaudio, radości odbierać, lecz któregoś razu wyjdziesz spod taśmy przed chłopakiem, a on wyprzedzi Cię w taki sposób, by złudzeń nie pozostawić. Bo przegrać z dziewczyną to wstyd dla nastolatka.

Gdy niedawno cierpiącego Szozdę odwiedził w szpitalu Szurkowski, ten pierwszy napisał mu na gazecie: „Niczego nie żałuję. Rychu, naprawdę niczego nie żałuję.” Amen.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po bandzie. Móc powiedzieć: niczego nie żałuję - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska