Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego zostały prostytutkami? Bo zmusiło je do tego życie

Malwina Gadawa
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Piotr Krzyżanowski
Ich życie wygląda jak każde inne. Mają dom, rodziny, często dzieci. Tutaj podobieństwa się kończą. Wybrały inny sposób zarabiania niż większość kobiet. Na drodze. Twierdzą, że sprzedają swoje ciała, ale nie siebie. Mówią, że seks za pieniądze daje im stabilność, ale zostały prostytutkami, bo nie miały innego wyjścia.

Droga krajowa nr 5, z Wrocławia do Poznania. Duży ruch - jak zawsze. Przy jednym ze zjazdów, za Trzebnicą stoją prawie codziennie dwie, czasami trzy kobiety.

Wiktoria ma 26 lat. Niepozorna, wygląda na młodszą. Ubrana w bluzę i jeansy, gdyby szła przez miasto, nie wyróżniałaby się z tłumu. Lucyna ma ok. 40 lat, choć sama nie chce powiedzieć, ile dokładnie. Uczesana, z ufarbowanymi włosami, ubrana w obcisłe spodnie. Makijażem podkreśla oczy. Prostytucja stała się ich sposobem na życie. Twierdzą, że nie miały wyboru, muszą zarobić na chleb, przede wszystkim dla swoich dzieci - to właśnie dla nich gotowe są na każde poświęcenie.

- Nie robimy nikomu nic złego, nie rozumiem, skąd taka nienawiść ludzi - dziwi się Wiktoria. Obie z Lucyną uważają, że stały się ofiarami nagonki, która zaczęła się od... sofy, jaką pracownicy komunalnej spółki postanowili im podarować. Nie spodobało się to mieszkańcom pobliskiego Pawłowa Trzebnickiego. Wokół sprawy rozpętała się wielka awantura. Sofa zniknęła, ale problemy kobiet dopiero się zaczęły.

ZOBACZ: Gmina podarowała sofę prostytukom. I wybuchła afera

- Dziwi mnie to całe zamieszanie. Nie chciałyśmy i nie korzystałyśmy z sofy. Jakby tego było mało, po tym zajściu zniknęło krzesło, na którym siedziałyśmy, a policja cały czas uprzykrza nam życie, legitymując nie tylko nas, ale nawet kierowców. W taki sposób to my na chleb nie zarobimy - denerwuje się Wiktoria. A Lucyna dodaje, że zachowanie ludzi jest dziwne: - Przecież nie kradnę i nie żebrzę na ulicy. Pracuje uczciwie i nikomu nie robię krzywdy - mówi.

Czasami do obu Polek podchodzi Bułgarka, która też pracuje przy krajówce nr 5, ale jak zaznaczają, nie mają z nią nic wspólnego. Każda tu pracuje na własny rachunek.

Pierwszy raz: strach i rozpacz

Wiktoria za każdym razem, kiedy wychodzi na ulicę, w domu, ze swoim ojcem, zostawia osiemnastomiesięczne dziecko. On wie, czym zajmuje się córka. Co o tym sądzi?

Czytaj dalej na drugiej stronie
- Nic. Jestem dorosła i mam prawo robić ze swoim życiem, co chcę - uważa 26-latka, która jako prostytutka pracuje od roku, bo jak mówi, nie miała wyboru. Chłopak zostawił ją z dzieckiem i poszedł do innej dziewczyny. - Musiałam jakoś zacząć zarabiać, a po sześciu klasach podstawówki trudno znaleźć jakąkolwiek pracę - przyznaje Wiktoria.

W domu nie miała lekko. Jej mama umarła, kiedy miała 12 lat. Została z ojcem, który pił. Przestała się uczyć, bo nie miała warunków. I szybko musiała się usamodzielnić. Nie chce się żalić, ale mówi, że poznała życie od tej najciemniejszej strony. Choć z ojcem kontakty w końcu jakoś się ułożyły, to wie, że musi liczyć tylko na siebie. Może dlatego tak doskonale pamięta swój pierwszy raz na ulicy. - Strasznie się bałam. Myślałam, że jak wjadę z klientem do lasu, to już z niego nie wyjadę. To trwało kilka minut, ale wtedy wydawało mi się, że to cała wieczność. Mało brakowało, żebym się przy nim rozpłakała, ale wytrzymałam - opowiada niechętnie Wiktoria.

Łzy przyszły potem. Płakała kilka godzin. Wróciła do domu i poszła prosto pod prysznic. Całe ciało szorowała kilka razy.
- Czułam się brudna - mówi i przyznaje, że kilka dni myła się i płakała na zmianę. Wróciła jednak na drogę. Na te kilkanaście minut, kiedy jest z klientem, postanowiła przestać czuć i myśleć. - Trzeba się przestawić i wbić sobie do głowy, że to jest pewne zadanie. Każdy z nas ma inne. Po kilkunastu, kilkudziesięciu minutach wszystko wraca do normy - mówi Wiktoria, która ma nadzieję, że jak córka pozna kiedyś prawdę, to jej wybaczy i zrozumie powody.

Rutynowo i bez emocji

Lucyna wspomina czasy, kiedy widząc przydrożne prostytutki, czuła się zażenowana.
- Jakby ktoś powiedział mi wtedy, że sama tak niedługo będę pracować, to pomyślałabym, że upadł na głowę - mówi wprost.
Straciła jednak pracę w drogerii. Po rozwodzie, bez mieszkania, z dwójką dzieci musiała znaleźć jakieś rozwiązanie, żeby utrzymać siebie i je. Poszła więc na drogę. Dlaczego akurat tę za Trzebnicą? Blisko jest parking i bar. Zawsze może zjeść ciepły posiłek, a to ważne, szczególnie podczas zimy. Jej dorastające dzieci nie wiedzą, czym się zajmuje.

- Wychodząc do pracy, codziennie je okłamuję. Nie mogą nigdy poznać prawdy. Nie wybaczyłyby mi, chociaż robię to z myślą o nich. Nie chciałabym, żebyśmy mieszkali w jakiejś norze - mówi Lucyna, która tego pierwszego razu woli nie pamiętać. Teraz do pracy podchodzi rutynowo, bez żadnych emocji, ale sztywnieje za każdym razem, kiedy stoi na drodze i wydaje jej się, że widzi znajomą osobę.

- Nie chciałabym, żeby ktoś z moich znajomych dowiedział się, co robię.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Prostytuki z zasadami

Lucyna i Wiktoria, opowiadając o swojej pracy, z dumą mówią o zasadach, jakie panują w ich świecie.

- O bzykaniu się bez prezerwatywy nie ma mowy. W grę wchodzi tylko seks i zrobienie laski lub cały komplet. Na nic innego mężczyźni nie mogą u mnie liczyć. Trzeba się szanować - Lucyna nie owija w bawełnę. Dodaje jednak, że pod Rawiczem amatorzy bardziej ekstremalnych wrażeń mogą znaleźć coś dla siebie. Ale ona nawet nie rozmawia z mężczyzną, którzy podjeżdża i proponuje seks bez prezerwatywy.

- Dla mnie to zboczeniec i niemyśląca osoba, nic więcej - kiwa głową zdegustowana Lucyna, a Wiktoria, która myśli podobnie, ma jeszcze jedną zasadę - nie całuje się z klientami, choć bardzo wielu tego oczekuje. Mężczyźni mogą także zapomnieć o seksie analnym.

Ciężki kawałek chleba

Lucyna kilka razy podkreśla, że prostytucja to żadne kokosy, tylko ciężki kawałek chleba. Nie liczy dokładnie, ile zarabia. Ale jak mówi, starcza jej na wynajem mieszkania, utrzymanie i wykształcenie dzieci. Więcej nie potrzebuje. Cennik jest stały - seks 70 złotych, a seks oralny - 50. Komplet kosztuje 120. Miesięcznie może wyjść około 3 tysięcy złotych. Czasami jednak klientów jest mało, a czasami nie ma nawet kiedy zapalić papierosa.

Wiktoria zarabia średnio 1,5 tysiąca zł miesięcznie. - A czasami trzeba postać 10 godzin. Do tej pory mogłyśmy siedzieć na krześle, teraz nawet tego nie mamy.

Jak na spowiedzi

Kobiety stojące przy krajowej "piątce" mówią, że większość ich klientów to nie zmęczeni panowie z ciężarówek, ale eleganccy i pachnący mężczyźni. - Wielu podjeżdża drogimi autami, od razu widać, że to inna klasa - mówi właścicielka pobliskiego baru, dla której przydrożne prostytutki były kiedyś problemem. - Ale od kiedy wstawiono szlaban przy wjeździe do lasu, panie przeniosły się kilkadziesiąt metrów dalej i problem zniknął - dodaje.

Lucyna i Wiktoria przyznają, że wśród mężczyzn większość to bogaci klienci. Czego szukają u prostytutek? Głównie seksu, przy okazji żaląc się na rodzinne życie i żony. - Często szukają kogoś, kto ich wysłucha. Miałam klienta, który przyjeżdżał nie na seks, ale tylko po to, żeby porozmawiać i ja go słuchałam - mówi Lucyna. Nie chce jednak zdradzić, z czego zwierzają się jej klienci. - Tajemnica zawodowa, ważne, by mężczyźni nam ufali i wiedzieli, że u nas, jak u księdza podczas spowiedzi, nikt się nie dowie o ich tajemnicach - mówi Wiktoria.

Ile jest przydrożnych prostytutek w Polsce? Z raportu "Sex work in Europe" opublikowane-go w 2010 r. przez TAMPEP, zrzeszenie organizacji pomagających prostytutkom, wynika, że stanowią ok. 20 procent ogólnej liczby prostytutek. W Polsce może to być nawet 40 tys. kobiet. Joanna Garnier z fundacji La Strada uważa jednak, że nie da się określić skali zjawiska, bo brak jest danych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska