Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław ze wszystkimi się kłóci. I ciąga po sądach

Marcin Rybak
Budowa stadionu na Pilczycach i jego działanie były przyczyną wielu sporów, które dla magistratu skończyły się w sądzie
Budowa stadionu na Pilczycach i jego działanie były przyczyną wielu sporów, które dla magistratu skończyły się w sądzie fot. Paweł Relikowski
Od lat wrocławski magistrat nie wychodzi z sądu. Czy to normalne, czy może władze miasta mają jakiś problem z każdą formą współpracy z każdym zewnętrznym podmiotem? Aquapark, Narodowe Forum Muzyki, stadion, Śląsk Wrocław - każde poważniejsze przedsięwzięcie prędzej czy później kończyło się awanturą, kłótnią, publicznym praniem brudów i sądowymi sporami. Sama budowa stadionu zaowocowała pokłóceniem się miasta aż z czterema różnymi podmiotami.

Procesujemy się - jako Gmina Wrocław - nawet z Dolnym Śląskiem. Ściślej z urzędem marszałkowskim. Nie mówiąc o tym, że tak banalna procedura, jak zdymisjonowanie wiceprezydenta, skończyła się aż dwoma procesami - jeden wytoczono urzędowi, drugi - osobiście prezydentowi Wrocławia.

Gdyby dodać kwoty, o które walczą z miastem różne firmy i instytucje, zrobią się setki milionów złotych. Co się dzieje? Przypadek? Tendencyjny autor tendencyjnie dobiera tendencyjne przypadki, żeby przyprawić miejskiemu samorządowi łatkę pieniacza? A może mamy w Polsce głupie prawo i magistrat - choćby chciał - nie może inaczej? Albo we Wrocławiu jest po prostu złe feng shui? Ewentualnie coś nie tak jest z naszymi władzami...

Park Wodny - sześć lat po

Czarna seria zaczęła się w 2007 roku, kiedy - na kilka miesięcy przed końcem budowy wrocławskiego aquaparku - magistrat rozpętał burzę, zrywając wszystkie kontrakty z niemiecką firmą InterSpa, wybraną na partnera do wybudowania, uruchomienia i zarządzania inwestycją. Wówczas był to jeden z największych wrocławskich projektów.

Dziś nikt już nie pamięta, o co chodziło. A podstawowy zarzut wobec InterSpa to niewywiązywanie się przez nią z roli zastępczego inwestora na budowie. Oddanie inwestycji rzeczywiście przeciągnęło się. Ale z firmą rozwiązano nie tylko kontrakt na budowę - niemiecki partner miał przez 28 lat zarządzać parkiem wodnym przy Borowskiej. Firma spokojnie zniosła różne zagrania magistratu. Łącznie z pozbawieniem jej większości akcji w spółce Wrocławski Park Wodny. Po wielu miesiącach wytoczyła magistratowi proces, w którym domaga się 120 mln zł odszkodowania. Na tyle spółka z Niemiec wyliczyła swoje straty.

Proces trwa do dziś. Kilka miesięcy temu sąd powołał biegłego z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Ten ma wyliczyć, ile naprawdę InterSpa straciła na zerwaniu z nią kontraktu. Kiedy skończą? Na razie nie wiadomo.

Stadion pełen awantur

Potem było gorzej. Budowa stadionu na Euro 2012 jeszcze się nie zaczęła, a już media elektryzował sądowy spór o to, kto zostanie wykonawcą areny. Ledwo awantura się skończyła, prace ruszyły, a już nadszedł kolejny kryzys - konsorcjum z Mostostalem Warszawa na czele wyrzucono z budowy. Z bardzo poważnymi zarzutami o fuszerki, opóźnianie prac i generalnie w ogóle o to, że sobie nie radzą. Od Mostostalu najpierw zażądano dziesiątek milionów kar umownych, żeby po miesiącu dogadać się i rozliczyć większość tej sumy tak, by firma nic nie musiała płacić i żeby jej nie bolało.

W zamian Mostostal bez awantur oddał plac budowy kolejnemu wykonawcy - niemieckiej firmie Max Boegl. Z tą drugą pożegnaliśmy się w ubiegłym roku, już po Euro 2012. I … zażądaliśmy kar umownych oraz kolejnych dziesiątków milionów złotych. Sprawa jest w sądzie.

W międzyczasie pojawił się potężny problem z podwykonawcami na budowie. Niestety, polski standard na każdej większej inwestycji. Ale była wiosna 2012 roku, zbliżało się Euro, a tu groził wstyd, bo stadion w rozsypce. Stanęły prace przy montażu instalacji na arenie - pokłóciły się firmy, które miały je zakładać. Urząd - postawiony pod ścianą - obiecał firmie Imtech Polska, że zapłaci jej 35 mln zł, żeby tylko szybko skończyła roboty. Skończyła w ostatniej chwili. Ale magistrat obiecanych pieniędzy nie wypłacił. Doniósł do ABW, że został postawiony pod ścianą i podpisał kontrakt pod przymusem, bo stracilibyśmy Euro. ABW i prokuratura śledztwo umorzyły. A Imtech? Do dziś nie chce komentować sprawy, "żeby nie pogarszać swojej pozycji negocjacyjnej".

Więcej o aferach wokół stadionu czytaj na 2. stronie

Do afer okołostadionowych należałoby jeszcze dołożyć konflikt z amerykańską spółką SMG. Miała być operatorem stadionu na Pilczycach. Z powodzeniem zorganizowała trzy pierwsze imprezy na stadionie. Bokserską galę z udziałem Tomasza Adamka i Witalija Kliczki obejrzały miliony telewidzów. Ale pod koniec 2011 roku magistrat zaczął się dąsać, że to SMG takie dobre wcale nie jest i nie powinno być operatorem stadionu, że dostaje za duże pieniądze i w sumie to nic nie robi, że ma problemy z rozliczeniem się z imprez, które zorganizowała na stadionie.

Zarządzanie areną - pod hasłem "nauczyliśmy się jak to robić" - przejęła miejska spółka Wrocław 2012, a rolę SMG zredukowano do rangi doradcy i akwizytora imprez. Ogłoszono to jako wielki sukces i pokazywano, ileż to milionów zaoszczędziliśmy na kontrakcie z SMG. No bo spółka za zarządzanie obiektem i wszystkie inne usługi miała dostać 80 mln, a po zmianie kontraktu dostać ma już tylko 19 mln.

Tylko z tych 60 zaoszczędzonych milionów kilkanaście jeszcze wiosną 2012 roku wydano na imprezy zorganizowane przez wrocławską firmę Dynamicom, czyli koncert Queen i piłkarski turniej Polish Masters. Skończyły się gigantyczną finansową i wizerunkową klapą. Pieniądze zapłacone Dynamicomowi przepadły, wiceprezydent Wrocławia Michał Janicki stracił stanowisko - jako politycznie odpowiedzialny za skandal. A sprawę badają prokuratura, CBA i NIK.

Narodowe Forum Muzyki budował Mostostal Warszawa. Kontrakt podpisano w tym samym czasie, w którym firmę tę - jako niekompetentną - wyrzucano z budowy stadionu. Prace ledwo zdążyły się zacząć, a do "Gazety Wrocławskiej" zaczęły docierać opowieści o konfliktach, sporach, źle przygotowanej inwestycji. Tym razem to Mostostal Warszawa zszedł z placu budowy. Dziś domaga się od magistratu pieniędzy. Jak się dowiadujemy, chodzi o 140 mln zł. Za dodatkowe, nieprzewidziane kontraktem koszty, jakie poniósł na budowie nie ze swojej winy. Spór rozstrzyga sąd arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej.

Co jeszcze? Ano za chwilę padnie Śląsk Wrocław - wspólne przedsięwzięcie biznesmena Zygmunta Solorza i magistratu. Miał być wielki Śląsk za zyski z galerii handlowej. Ale galeria nigdy nie powstała, a właściciele klubu nie mogą dojść do porozumienia. Trwa wojna na to, kto ma lepszych prawników i wymyśli lepszy chwyt, żeby przechytrzyć rywala. Na razie mecz wygrywa Solorz. Ma silniejsze nerwy, lepszych i sprytniejszych prawników. Jakbyśmy byli złośliwi, to byśmy jeszcze dopisali proces z urzędem marszałkowskim. O jedyne 50 mln zł. Urząd Miejski podpisał porozumienie, że da owe miliony na budowę wschodniej obwodnicy Wrocławia. Nie dał. Czy słusznie, oceni sąd. Tak czy siak, nawet z innym samorządem trudno jest magistratowi się porozumieć.

Znam dwóch Rafałów

Co więc z nami jest? Rzecznik magistratu, Arkadiusz Filipowski, uspokaja.- Z kilku tysięcy mniejszych i większych inwestycji prowadzonych każdego roku przez Urząd Miejski zaledwie promil spraw znajduje swój finał na drodze rozstrzygnięcia sądowego - mówi nam. - Jest to związane z wydatkowaniem przez miasto publicznych pieniędzy, co eliminuje uznaniowe traktowanie ewentualnych roszczeń wykonawców, a obliguje do pełnej transparentności finansowej.
Jak dodaje rzecznik, sztywne ramy przepisów prawa powodują, że tylko sąd ma uprawnienia do "arbitralnego rozstrzygania sporów" z wykonawcą.

Więcej o Rafale Dutkiewiczu i jego konfliktach na 3. stronie

- Warto zaznaczyć, że w ostatnich latach liczba realizowanych w mieście inwestycji znacznie wzrosła - konkluduje Filipowski. - W skali tysięcy podejmowanych zadań, pomyślnie i bezspornie udaje się zakończyć znakomitą większość przedsięwzięć.
- Lubimy się kłócić? - Takiej tezy bym nie postawił - uspokaja również Jarosław Krauze, szef Klubu Radnych Rafała Dutkiewicza we wrocławskiej Radzie Miejskiej. - Prezydent wykonuje swoje zadania, a jest przy tym precyzyjny i skrupulatny. Pilnuje miejskiej kasy.

Krauze dodaje, że wiele konfliktów to efekt ułomnego i bardzo niedoskonałego prawa o zamówieniach publicznych.
Ostrzejszy w ocenach jest Piotr Babiarz, szef radnych Prawa i Sprawiedliwości. - Rozmawiałem niedawno ze znajomymi właśnie o tym, że żadna większa miejska inwestycja nie skończyła się bez awantury. To jest w dużej mierze problem osobisty prezydenta Rafała Dutkiewicza. Mamy świetny pomysł, podpisujemy nie zawsze precyzyjną umowę i myślimy, że "jakoś to będzie".

A Rafał Jurkowlaniec, świeżo upieczony działacz PO, marszałek, przez wielu widziany jako konkurent Dutkiewicza w przyszłorocznych wyborach prezydenckich mówi, że dzisiejszy prezydent przeszedł przez lata rządzenia przemianę. - Znam dwóch Rafałów Dutkiewiczów - mówi marszałek Jurkowlaniec. - Pierwszy to ten sprzed lat, z czasów swojej pierwszej kadencji. Współpracowaliśmy w magistracie, kiedy byłem szefem Wydziału Sportu. Słuchał ludzi i był otwarty na ich argumenty. Chciał kontynuować politykę swojego poprzednika Bogdana Zdrojewskiego. Wykorzystując swoje doświadczenie biznesowe, szukał nowych impulsów do rozwoju miasta. Jednak w ostatnich latach przeszedł niekorzystną metamorfozę. Jako marszałek województwa mam teraz do czynienia z innym Rafałem Dutkiewiczem. O wspólnych ustaleniach, rozmowach musiałem zapomnieć. On dąży za wszelka cenę do konfrontacji i konfliktuje się na wielu polach. Ze szkodą dla miasta i regionu.

Najlepiej obrazuje to problem ze wschodnią obwodnicę Wrocławia. Dutkiewicz obiecał finansowe wsparcie dla tej inwestycji, ale się z tego wycofał. Kompletnie nie rozumiem, dlaczego nie chce wesprzeć kluczowej dla wrocławian drogi. Bardzo żałuję, że realne problemy mieszkańców przestały się dla prezydenta Dutkiewicza liczyć.

Co dalej?

Już za cztery lata we Wrocławiu World Games, czyli igrzyska sportów nieolimpijskich. Znowu będziemy budować. I znowu to będzie basen...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocław ze wszystkimi się kłóci. I ciąga po sądach - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska