Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antynobel za promowanie voodoo. Bierz laleczkę i kłuj

Janusz Michalczyk
archiwum
Wystarczy lekko poskrobać człowieka współczesnego i spod warstwy cywilizacyjnej ogłady zaczyna prześwitywać troglodyta wymachujący maczugą - przekonują psychologowie ewolucyjni.

Wystarczy lekko poskrobać człowieka współczesnego i spod warstwy cywilizacyjnej ogłady zaczyna prześwitywać troglodyta wymachujący maczugą - przekonują psychologowie ewolucyjni.

Trudno temu zaprzeczyć, bo wielu z nas przeżyło moment, gdy górę wzięły pierwotne emocje. Nie twierdzę, że z miłą chęcią byśmy się pozabijali, gdyby pewniego dnia zniesiono kodeksy karne i rozebrano więzienia, lecz któż w myślach nie ukatrupił ani jednej nielubianej osoby? Wiadomo, że złych emocji nie należy tłumić, bo na dłuższą metę odbije się to na naszym zdrowiu fizycznym albo psychicznym.

Dlatego jako życzliwą sugestię odebrałem informację o dokonaniach zespołu naukowców z Wilfrid Laurier University w kanadyjskim Waterloo. Ustalili oni na drodze eksperymentów, że zamiast wyładować złość na szefie, co grozi utratą pracy, można rozładować swoje codzienne frustracje, maltretując reprezentującą szefa laleczkę voodoo (czytaj: wudu) z wykorzystaniem zestawu szpilek. Nie zaskoczyło mnie to w ogóle, bo na wielu filmowych horrorach widziałem ten zabieg. W wielu przypadkach był skuteczny - ofiary dostawały drgawek i żegnały się z życiem w męczarniach.

Ktoś mógłby uznać dźganie laleczki za dziecinadę, lecz przecież towarzyszące temu intensywne emocje nie powinny być lekceważone. Dobrze jest znaleźć dla nich bezpieczne ujście. Lepiej, żeby poniewierany podwładny wbijał ze złowieszczym uśmieszkiem szpileczki w figurkę, niż miałby przebijać szefowi opony w limuzynie albo odkręcać nogę od służbowego fotela.

Wynalazek szamanów ma kolosalne oddziaływanie psychologiczne, bo pozwala pozbyć się uczucia bezradności, i w tym sensie naukowcy z Wilfrid Laurier University nie pobłądzili, choć ich raport został przyjęty z rozbawieniem, czego potwierdzeniem jest przyznanie im w tym roku antynobla (Ig Nobel), czyli nagrody dla prac wywołujących w pierwszej chwili salwę śmiechu, a potem skłaniających do poważnej refleksji. Tak to w każdym razie przedstawiają organizatorzy z magazynu „Annals of Improbable Research” (annały nieprawdopodobnych badań naukowych).

W gronie tegorocznych laureatów znalazł się również archeolog James Cole z Uniwersytetu Brighton, który zajął się zjawiskiem kanibalizmu i ustalił, że ludzkie mięso nie jest zbyt pożywne. Nie jest wam wcale do śmiechu? Ależ wniosek z badań jest optymistyczny - nie ma powodu, byśmy skreślali z menu kurczaka czy wieprzowinę. Przyznacie, że byłoby znacznie gorzej, gdyby James Cole doszedł do przekonania, że zjedzenie nielubianego szefa poprawia nastrój albo służy wzmocnieniu organizmu. Zresztą wielu naukowców twierdzi od dawna, że jedzenie ludzkiego mięsa nie miało w przeszłości nic wspólnego z zaspokajaniem głodu. Chodziło raczej o rytuał, obrzęd, pierwotną religijność.

Wśród laureatów antynobli są też hiszpańscy naukowcy, którzy zbadali częstotliwość, motywację oraz efekty krzyczenia i przeklinania podczas prowadzenia samochodu. Łatwo się domyślić, że efekty są zbawienne, bo w ten sposób rozładowujemy gniew. Polecam ten sposób z czystym sumieniem - pod warunkiem że nie jedziemy akurat z szefem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska