Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamachowiec z Wrocławia znów przed sądem [NASZA RELACJA]

Redakcja
Dziś przed wrocławskim sądem okręgowym ponownie stanął 23-letni Paweł R., były student Politechniki Wrocławskiej. Na pierwszej rozprawie mężczyzna oskarżony o zamach terrorystyczny przyznał się do tego, że podłożył bombę domowej roboty we wrocławskim autobusie. - To nie jest głupi żart. Będzie druga Bruksela, jeśli nie zapłacicie - groził Paweł R. dyspozytorowi nr 112 tuż przed zamachem. Rozprawa rozpoczęła się o godz. 9.30. Relacjonowaliśmy ją na żywo.

Paweł R. 19 maja 2016 roku podłożył bombę w autobusie linii 145 we Wrocławiu. Prokuratura nie ma wątpliwości, że Paweł R. działał tak, aby eksplozja bomby, do której doszło 19 maja 2016 roku spowodowała jak największe obrażenia, u jak największej liczby osób. Ówczesny student Politechniki Wrocławskiej wykonał bombę, która była wierną kopią ładunku zdetonowanego na mecie maratonu w Bostonie, gdzie po wybuchu trzy osoby zginęły, a 264 zostały ranne. Prokuratura oskarżyła Pawła R. o terroryzm. Grozi mu dożywocie.

CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA Z PIERWSZEJ ROZPRAWY ZAMACHOWCA

Oskarżony na pierwszej rozprawie wyraził skruchę. - Przepraszam wszystkich, których skrzywdziłem psychicznie i fizycznie. Przepraszam wszystkich, których naraziłem na niebezpieczeństwo. Proszę o wybaczenie - mówił Paweł R. Dodał, że cały czas ma wyrzuty sumienia i będzie je mieć do końca życia.

Podczas drugiej rozprawy przesłuchano świadków, którzy zgodnie podkreślali, że odczuwają lęk przed wejściem do autobusu. Zdaniem świadków wybuchowi bomby towarzyszył potworny huk oraz wyższy od autobusu słup ognia.

AKTUALIZACJA godz. 13.10.
Dzisiejsza rozprawa została zakończona. Następną zaplanowano na 12 kwietnia. Początek o godz. 11.30. Przesłuchiwani będą kolejni świadkowie.

AKTUALIZACJA godz. 13.05.
Obrońcy oskarżonego pytali się, jak często kobieta chodziła do psychologa. Świadek miał spotkania z psychologiem co dwa tygodnie.

AKTUALIZACJA godz. 12.55.
Kobieta dodała, że z powodu przepychanek w autobusie doznała urazu kręgosłupa. Do tej pory się leczy, chodzi na rehabilitację i bierze również tabletki na uspokojenie.

AKTUALIZACJA godz. 12.50.
Ostatnim świadkiem podczas dzisiejszej rozpraw była kolejna pasażerka autobusu linii 145. Do domu miała wracać tramwajem, ale pomyliła trasy, dlatego wsiadła do autobusu.

– Nie zwróciłam na nic uwagi, zajęłam się swoją komórką. Po chwili zobaczyłam, że coś się dzieje, ludzie wychodzą. Za oknem widziałam, że ktoś się wywrócił i zobaczyłam ogień. Jestem osobą niesłyszącą, więc nie wiedziałam co się dzieje – zeznała kobieta.

Świadek chodzi do psychologa i odczuwa lęk przed jazdą autobusem.

AKTUALIZACJA godz. 12.40.
Emerytowany nauczyciel powiedział, że odczuwa lęk wchodząc do pojazdów komunikacji miejskiej. - Dalej się boję. Jak mam coś załatwić, to jadę na miasto rowerem - powiedział świadek.

AKTUALIZACJA godz. 12.30.
Przedostatnim świadkiem był mężczyzna, emerytowany nauczyciel. Zeznał, że w tym dniu źle się czuł i nie zwracał uwagi na ludzi w autobusie, do momentu, gdy kobieta poinformowała głośno kierowcę, że jest jakiś pakunek w autobusie. Pasażerka postawiła go obok kierowcy.

- To była żółta reklamówka. Autobus się zatrzymał, kierowca wysiadł. Chwycił pakunek i wyszedł na zewnątrz. Nie widziałem w którym miejscu go położył - mówił mężczyzna. - Potem był potworny huk. Wstałem i zacząłem przeciskać się do tyłu. Kątem oka widziałem snop ognia. Jak się odwróciłem, to zobaczyłem, że jest ogień, nie wiem jakiej był wysokości - mówił mężczyzna. Dodał, że bał się o swoje życie, a w autobusie było kilkadziesiąt osób.

AKTUALIZACJA godz. 12.15.
Kolejnym świadkiem jest 14-letnia uczennica gimnazjum, która 19 maja jechała autobusem linii 145.
- Wracałam do domu autobusem. W okolicach ul. Dworcowej usłyszałam huk i zobaczyłam ogień - mówiła uczennica, która siedziała na końcu pojazdu.

AKTUALIZACJA godz. 12.00.
Obrońcy Pawła R. dopytywali się o to, jakie są procedury w przypadku takich telefonów i kto je wyznacza.

Kolejnym świadkiem podczas dzisiejszej rozprawy jest kobieta, która sprzedała oskarżonemu szybkowar. Do transakcji doszło w maju 2016 roku. Kobieta nie rozpoznała Pawła R. Dodała, że w jego zachowaniu nie było nic, co by ją zaskoczyło. Przy mężczyźnie rozpakowała garnek i pokazała mu towar. Potem zapakowała i sprzedała szybkowar Pawłowi R.

AKTUALIZACJA godz. 11.50.

- Słuchałem zgłoszenia. Moje pytania zakłóciłyby przekaz, bo nagranie było automatyczne. Po zakończeniu nagrania przekazałem informację koordynatorowi zmiany. Potem poinformowaliśmy wszystkie służby - zeznał świadek.
Zgłoszenie odtworzono 19 maja o godzinie 5.47.

AKTUALIZACJA godz. 11.40.
Taki komunikat usłyszał dyspozytor numeru 112:

"Słuchaj mnie uważnie i nie przerywaj, bo nie będę powtarzał. Mamy cztery bomby w tym mieście, są już rozmieszczone albo dopiero będą.
Rozbrojenie każdej bomby będzie was kosztować trzydzieści kilogramów czystego złota w sztabkach po jednym kilogramie.
Jeśli nie spełnicie żądania, każda bomba będzie wybuchać kolejnego dnia począwszy od dzisiaj.
Zastanówcie się czy chcecie niewinne ofiary. Pierwsza porcja złota ma zostać dostarczona w miejscu o długości geograficznej
17.029536 i szerokości geograficznej 51.081097. Złoto ma zostać przywiezione dokładnie dzisiaj o godzinie dwunastej przez jedną osobę, przykryte czarnym workiem na trawniku i pozostawione.
Warunki: Jeśli nie dostaniemy złota o godzinie dwunastej, uruchomimy bomby. Jeśli złoto będzie w jakikolwiek sposób oznaczone symbolami, numerami lub czymś innym, uruchomimy bomby. Jeśli złoto będzie fałszywe lub gorszej jakości, uruchomimy bomby. Jeśli przy złocie będą jakiekolwiek nadajniki umożliwiające śledzenie, uruchomimy bomby. Jeśli miejsce dostarczenia będzie obserwowane przez kogoś z zewnątrz, uruchomimy bomby. Jeśli spróbujecie zatrzymać ludzi, którzy będą odbierać złoto, uruchomimy bomby. Jeśli nagłośnicie sprawę i powiecie mediom, uruchomimy bomby. Złoto do rozbrojenia kolejnych bomb ma być dostarczone do innych miejsc, o których jeszcze powiemy.
To nie jest głupi żart, to jest druga Bruksela, jeśli nie zapłacicie".

Przypomnijmy, że w marcu 2016 roku w wyniku trzech zamachów bombowych w Brukseli zginęły 32 osoby, a 316 zostało rannych.

AKTUALIZACJA godz. 11.35.
Koniec przerwy. Rozprawa została wznowiona. Zeznaje operator numeru alarmowego 112, który odebrał zgłoszenie Pawła R.

- Było to zgłoszenie nagrane przez syntezator mowy - powiedział świadek. - Komunikat wygłosił, żeby słuchać uważnie i nie przeszkadzać. Potem była kwestia żądań - mówi świadek.

AKTUALIZACJA godz. 11.00.
Sędzia zarządził 30 minut przerwy. Kolejne przesłuchania świadków zaplanowano na godz. 11.30.

AKTUALIZACJA godz. 10.57.
Obrońca Pawła R. dopytywał się świadka w jakiej odległości od autobusu została odstawiona reklamówka przez kierowcę. Świadek odpowiedział, że kilka metrów od autobusu i metr od wiaty przystankowej.

AKTUALIZACJA godz. 10.50.
Kolejnym świadkiem jest 15-letni uczeń, również pasażer autobusu linii 145. Wsiadł do pojazdu MPK przy dworcu. Usiadł z przodu, za kierowcą.

- Widziałem tylko kobietę, która podeszła do kierowcy i powiedziała, żeby zainteresował się reklamówką - mówił uczeń. Pamięta, że kierowca się zatrzymał, gdzieś zadzwonił, a następnie kierowca wyniósł reklamówkę. Postawił reklamówkę w okolicach tablicy, na której rozwieszone są rozkłady.

- Ogień, koloru pomarańczowego był wyższy ode mnie. Pamiętam głośny huk. W autobusie była panika. Wszyscy zaczęli uciekać - mówił 15-latek.

Sąd: Było tyle osób, że ludzie przy wyjściach zaczęli się tłoczyć? - Ja nie byłem w stanie od razu wyjść - mówił świadek.
Sąd: Czy podczas wybuchu coś z tej torby wyleciało? - Nic nie widziałem - mówił świadek. Dodał, że się bał, ale nie był spanikowany.

AKTUALIZACJA godz. 10.42.
Obrońcy oskarżonego chcieli wiedzieć czy świadek śledził doniesienia medialne na temat wybuchu i czy widział zdjęcia z eksperymentu procesowego. Kobieta powiedziała, że do pewnego momentu czytała informacje na temat tego zdarzenia. Widziała też zdjęcia z eksperymentu procesowego.

Świadek skończył zeznawać. Na salę wrócił oskarżony.

AKTUALIZACJA godz. 10.32.
Prokurator Tomasz Krzesiewicz chciał wiedzieć dlaczego świadek nie chciał być przesłuchany w obecności oskarżonego.

- Jestem dość zalękniona. Boję się - mówiła 26-letnia studentka. Musiała skorzystać z rozmowy z psychologiem.

AKTUALIZACJA godz. 10.25.
- Jak ten wybuchł nastąpił to wszyscy pasażerowie poderwali się ze swoich miejsc i wybiegli z autobusu. Widziałam chmurę dymu, która zbliżała się w moim kierunku. Bałam się, że może to być coś trującego - mówiła kobieta. Dodała, że jak wyszła z autobusu, to z daleka widziała garnek.

- Bałam się o swoje życie. Bolało mnie ucho. W życiu takiego hałasu nie słyszałam. Dopiero potem dowiedziałam się, co się stało - dodał świadek.

AKTUALIZACJA godz. 10.20.
- Wracałam wówczas do domu. Dowiedziałam się wtedy, co się stało po tym wybuchu. Wcześniej nie zwróciłam na nic uwagi w autobusie. Widziałam tylko, że autobus długo stał na przystanku, nie wiedziałam dlaczego. Myślałam, że kierowcy się wymieniają lub jest awaria autobusu - mówiła w sądzie 26-latka.

- Widziałam, że kierowca na chwilę wyszedł z autobusu i później nastąpił ten wybuch - dodała kobieta.
Sąd: Czy widziała Pani ten wybuch?

- Najpierw usłyszałam huk. Potem widziałam wysoki słup pomarańczowego ognia. Chyba był tak wysoki jak autobus - mówił świadek

AKTUALIZACJA godz. 10.15.
Na sali rozpraw pojawił się kolejny świadek. 26-letnia kobieta złożyła wniosek, aby w czasie jej zeznań na sali nie było oskarżonego. Na zarządzenie sędziego policjanci wyprowadzili 23-latka.

AKTUALIZACJA godz. 10.10.
Prokurator dopytywał się świadka w jakim wieku było dziecko z którym wsiadła do autobusu. - Dziewczynka miała 8 miesięcy - mówiła kobieta. Prokurator pytał, czy było wiele osób w autobusie. 29-latka powiedziała, że tak.

Sąd pytał, czy kobieta się wystraszyła i bała się o swoje zdrowie i dziecka. - Tak - odpowiedział świadek.

AKTUALIZACJA godz. 10.
Pierwszym świadkiem na dzisiejszej rozprawie jest 29-letnia pasażerka autobusu, w którym Paweł R. podłożył bombę.

- Zwróciło moją uwagę to, że Paweł R. nie przesunął się, kiedy weszłam do autobusu z wózkiem - mówiła kobieta. Dodała, że drugi pasażer zwrócił mu uwagę, żeby się przesunął, wtedy oskarżony to zrobił, ale w miejscu gdzie stał zostawił żółtą reklamówkę. - Nie wiem, co się działo z reklamówką, ponieważ zajmowałam się dzieckiem. W momencie wybuchu nie wiedziałam, że wybuchła bomba, która była w reklamówce, obok której stałam z dzieckiem - mówił świadek.

Sąd dopytywał jak świadek pamięta wybuch. - Był huk, widziałam płomienie - mówiła kobieta.

AKTUALIZACJA godz. 9.47.
Z 17-minutowym opóźnieniem rozpoczęła się rozprawa przeciwko Pawłowi R. Mężczyźnie grozi dożywocie.

AKTUALIZACJA godz. 9.30.
Podczas dzisiejszej rozprawy ma zostać przesłuchanych ośmiu świadków, m.in. pasażerowie autobusu.
Na pewno dziś nie będzie przesłuchany kierowca autobusu, któremu nie dostarczono skutecznie wezwania na rozprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zamachowiec z Wrocławia znów przed sądem [NASZA RELACJA] - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska