- Poczta Polska dąży do katastrofy. Z powodu niskich zarobków, a także odbierania godności naszej pracy, która przekształciła się w niewolniczą harówkę ta firma w końcu stoczy się w przepaść. Mamy dość rozbiórek, braków kadrowych i przerzucania pracy na coraz mniej liczną załogę, co odbija się też na jakości z perspektywy klienta - deklarowali dziś listonosze we Wrocławiu.
Listonosze żądają przede wszystkim podwyżki wynoszącej 1000 zł brutto. Bo obecne zarobki to głodowa pensja. - Czujemy się jakbyśmy znajdowali się w obozie pracy. Pracuję na poczcie 27 lat, a nadal zarabiam niecałe 2000 zł netto. To jednak jest możliwe dzięki dodatkowi stażowemu wynoszącemu 500 zł. To i tak niewielka kwota, ale młodsi przecież takiego dodatku nie dostaną. Dlatego młodych listonoszy nie ma, a starsi chcą odejść. Gdyby teraz ktoś przyszedł do mnie i zaproponował pracę za 2,5 tys. zł netto, to od razu zmieniłbym pracodawcę - mówi 46-letni listonosz Leszek Dymitr.
W dzisiejszym proteście wzięło udział kilkadziesiąt osób. Była to deklaracja ze strony listonoszy, którzy pokazują, że będą walczyć o swoje. Protest zakończył się przed godziną 8. Chwilę później listonosze wrócili do pracy.
Poczta Polska z brakami kadrowymi zmaga się od dłuższego czasu. Niskie zarobki nie są atrakcyjne nawet dla Ukraińców, którzy przyjeżdżają do Wrocławia za chlebem. Poczta ratuje się więźniami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?