Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co Wrocławiowi studenci?

Agata Grzelińska
W ubiegłym tygodniu dzięki studentom we Wrocławiu było wyjątkowo kolorowo. Swoje Juwenalia organizowała Politechnika
W ubiegłym tygodniu dzięki studentom we Wrocławiu było wyjątkowo kolorowo. Swoje Juwenalia organizowała Politechnika Pawel Relikowski / Polska Press
Często to przez nich stoimy w korkach. To oni w weekend śmiecą w centrum. To oni budzą nas swoimi imprezami. Ale bez studentów nie wyobrażamy sobie życia we Wrocławiu. Oto dlaczego są miastu potrzebni.

W tym roku w stolicy Dolnego Śląska studiuje ok. 125 tysięcy osób. Część z nich to rodowici wrocławianie, ale przeważająca większość to przyjezdni, zarówno z całej Polski, jak i zza granicy. To dzięki zagranicznym studentom słychać na ulicach Wrocławia język angielski, czy hiszpański, a ostatnio coraz częściej także ukraiński.

Ciasno, tłoczno, głośno
Rozpoczęcia roku akademickiego nie sposób nie poczuć na własnej skórze, nawet jeśli nie ma się za wiele wspólnego z nauką. Co roku na przełomie września i października robi się tłok w tramwajach i na ulicach, a wieczorami słychać głośne śmiechy, rozmowy, a czasem wrzaski wracającej z imprez studenckiej braci. Dobrze, jeśli taka rozbawiona grupa w środku nocy tylko przejdzie pod naszymi oknami. Gorzej, gdy wynajmuje lokum po sąsiedzku i baluje w najlepsze w środku nocy. O uciążliwościach wiążących się z tak liczna grupą studentów można by mówić godzinami, ale dziś nie będziemy narzekać. Studenci to także, a raczej przede wszystkim, spora dawka korzyści dla miasta i jego mieszkańców.

Tylko (nie) studenci
Zacznijmy od spraw najbardziej wymiernych, czyli od korzyści ekonomicznych. Wprawdzie wynajmowanie mieszkań studentom wiąże się ze sporym ryzykiem, bo nie zawsze szanują lokum tak jak należy, ale wielu wrocławian dzięki studentom co miesiąc ma zastrzyk niemałej gotówki z tytułu wynajmu. Liczący każdy grosz studenci najchętniej szukają stancji bez pośredników, na portalach ogłoszeniowych. Ile można zarobić, wynajmując mieszkanie żakom? Ceny za pokój wahają się od 325 nawet do 1100 zł (w centrum), natomiast opłaty za studenckie mieszkania kształtują się na poziomie od 1200 do 2500 zł.

- Nasze usługi są płatne, więc zapytania ze strony studentów stanowią niewielki procent obsługiwanych przez nas transakcji najmu bądź sprzedaż mieszkań - mówi Marta Mikulska, szefowa marketingu w Jot-Be Nieruchomości. - Ostatnio wpływa do nas sporo zapytań o wynajem całych mieszkań dla studentów zagranicznych, najwięcej z Ukrainy.

Marta Mikulska dodaje, że coraz częściej w stronę studentów spoglądają deweloperzy, którzy budują startery, czyli mikro apartamenty przypominające moduły w akademikach. Malutkie mieszanka z kuchnią i łazienką budowane są z myślą o sprzedaży bogatszym studentom lub wynajmie tym z mniej zasobną kieszenią. Deweloperzy wybierają też ze względu na studentów lokalizacje dla swoich inwestycji. Jednym z takich nowo powstających budynków, w którym będą m.in. 23-metrowe mieszkania, jest ten przy ul. Polaka. Budująca go firma podkreśla na swojej stronie internetowej, że kluczowe znaczenie dla inwestycji ma jej położenie: 50 metrów do Kampusu Uniwersyteckiego, 150 metrów do Biblioteki Uniwersyteckiej, 600 metrów do Uniwersytetu Przyrodniczego i Politechniki Wrocławskiej, 950 metrów do Uniwersytetu Medycznego, 1,2 km do Akademii Sztuk Pięknych, 2,7 km do Akademii Wychowania Fizycznego.

Jedzą nie tylko w dyskoncie
Wiadomo, że student zbyt bogaty nie jest, ale przy tym lubi wygody. I jeśli tylko go na to stać, woli zjeść w barze niż gotować. Właśnie z myślą o studentach we Wrocławiu jak grzyby po deszczu wyrosły dyskontowe bary czy pizzerie, nie podupadają też bary mleczne, z legendarnym Misiem na czele. Coraz częściej jednak studenci wrocławscy poza nauką znajdują też czas na pracę i dzięki temu stać ich na nieco lepsze obiady. Adrian Maruszak, właściciel Pierogarni Nowowiejskiej, nie ma wątpliwości, że studenci przyczyniają się do rozwoju miasta także w dziedzinie gastronomii. - Nie mamy cen dyskontowych, bo wszystko u nas jest robione na miejscu z lepszych produktów, a jednak jedna trzecia naszych klientów to studenci. Przychodzą do nas, bo tęsknią za domowym jedzeniem - mówi Adrian Maruszak: - Dzięki temu, że wielu studentów pracuje, stać ich na jedzenie w takich barach jak nasz.

Na studentów mogą też liczyć wszelkie food trucki, bary wegetariańskie, wegańskie, pizzerie i fast foody. I oczywiście puby, cluby i dyskoteki, choć jak się okazuje, dziś mniej niż jeszcze 20 czy 10 lat temu.- Dzięki studentom miasto żyje. Korzyści materialne odnoszą wynajmujący mieszkania, sklepikarze i knajpiarze - wylicza Waldemar Nowacki, właściciel studenckiego klubu Alibi. Przyznaje jednak, że obecni studenci znacznie rzadziej przychodzą się bawić niż ich starsi koledzy, którzy nie mieli Facebooka i balowali niemal co noc. - Teraz w tygodniu do klubu przychodzi 5 może 10 procent studentów, a w weekendy też niewiele więcej, bo idą do pracy albo wyjeżdżają.

AAA studenta zatrudnię
Studentów lubi też rynek pracy. Pracodawcy wolą zatrudniać ludzi, którym wystarczy zapłacić pensję, bo resztę świadczeń mają zapewnioną. Przyznają jednak, że ostatnio studenckie stawki za godzinę poszły w górę i wynoszą od 10 do 12 zł, gdy jeszcze dwa lata temu żacy gotowi byli pracować za 6,5 czy 7 zł. No, ale dzięki wyższym zarobkom studenci mogą też więcej wydawać.

I jeszcze jedno. Studenci nie tylko są łakomym kąskiem dla pracodawców, ale magnesem przyciągającym wielkie firmy.

- Inwestorzy wybierając lokalizację dla swoich firm, często biorą pod uwagę dostęp do kadr. Jeśli wiedzą, że przez kolejne lata będą mieli dostęp do zasobów ludzkich, decydują się otworzyć filię firmy w ośrodku akademickim - mówi Andrzej Kubisiak z Work Service. Podaje przykład Krakowa, gdzie choć co roku jest mnóstwo absolwentów uczelni, są ogromne niedobory kadrowe. Firmy rekrutują już nie tylko absolwentów, ale także studentów. - Dla wielu kluczowa jest znajomość dwóch języków obcych. Jeśli ktoś zna dobrze dwa języki, firmy są gotowe reszty go nauczyć - dodaje Andrzej Kubisiak.

Świeża krew
Na wspomniane przez szefa Alibi mniej intensywne życie studenckie i mniej widoczną kulturę studencką, która bujnie kwitła w latach 60 czy 70, zwraca też uwagę dr hab. Katarzyna Kajdanek z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego. - Mimo że dziś kultura studencka nie przybiera form instytucjonalnych, jak wtedy, gdy działały studenckie teatry, kabarety i festiwale, wciąż można mówić, że studenci ożywiają Wrocław pod względem kulturalnym - mówi socjolog. - Studenci to dopływ świeżej krwi. Zysków z ich obecności jest mnóstwo. Przyjeżdżają nie tylko z całej Polski, ale także z zagranicy i wnoszą elementy swojej kultury, świeże spojrzenie, nowe pomysły. Zwłaszcza studenci z innych krajów testują naszą tolerancję, otwartość i znajomość języków obcych. I to jest powiew prawdziwej wielokulturowości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Po co Wrocławiowi studenci? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska