Przypomnijmy, że ładunek wybuchowy domowej roboty eksplodował przy skrzyżowaniu ul. Kościuszki z Dworcową, po tym jak kierowca autobusu linii 145 wyciągnął go z pojazdu. Bomba z zapalnikiem czasowym została wykonana z szybkowaru zawierającego saletrę oraz gwoździe w środku. W wyniku wybuchu lekko ranna została jedna osoba. Ale mogło skończyć się tragicznie.
ZOBACZ TEŻ: MPK apeluje do pasażerów o czujność. "Realne zagrożenie"
Dr Wojciech Szewko podkreśla, że wrocławski ładunek przypomina bomby szybkowarowe używane m.in. w 2006 roku podczas zamachów w Mumbaju w 2013 w trakcie maratonu w Bostonie.
- Podobna bomba, do której użyto innego materiału wybuchowego (w Mumbaju był to heksogen i azotan amonu) ma bardzo dużą siłę rażenia. Wtedy w zamachu zorganizowanym przez organizację terrorystyczną Lashkar-e-Taiba zginęło 209 osób a ponad 700 zostało rannych. Wystarczy w internecie obejrzeć zdjęcia pokazujące co zrobiły takie „bomby szybkowarowe” z wagonami kolejowymi. Mówiąc obrazowo - z autobusu zostałyby koła - mówi dla GazetyWroclawskiej.pl dr Wojciech Szewko.
W szybkowarze we Wrocławiu znajdowały się nakrętki i gwoździe. Zdaniem dr Szewki, to szrapnel, którego celem jest zabicie lub okaleczenie maksymalnej liczby osób w promieniu kilkudziesięciu metrów. Taką bombę skonstruowali np. bracia Carnajewowie dokonując zamachu podczas maratonu w Bostonie, gdzie zginęły 3 osoby, a 264 zostały ranne.
Dr Szewko podkreśla, że kierowca autobusu powinien bezwzględnie zatrzymać pojazd i ewakuować ludzi. W typowych instrukcjach np. Al Kaidy, w takich ładunkach zwykle znajduje się zapalnik reagujący na podniesienie podejrzanej paczki. Gdyby był tutaj - to kierowca zginąłby i zabił wszystkich pasażerów.
- W 2005 r. w New Delhi kierowca uratował ponad 45 osób ponieważ natychmiast ewakuował pasażerów. Gdyby poruszył ładunek, zginęliby wszyscy. - przyznaje dr Szewko.
Al Kaida wydała kiedyś poradnik dotyczący zbudowania bomby szybkowarowej zatytułowany "Zrób bombę w kuchni swojej matki". Łatwość z jaką można skonstruować bombę poraża.
- W pierwszym numerze magazynu Al Kaidy „Inspire” jest instrukcja krok po kroku jak się tworzy bomby. Takie instrukcje są zresztą chętnie rozpowszechniane przez Państwo Islamskie i Al-Kaidę. Terroryści zresztą dobrze wiedzą jak przygotowuje się ładunki i dokonuje zamachów. Sytuacja z Wrocławia sugeruje, że należy zacząć zadawać pytania jak nasze służby, także miejskie, są przygotowane do sytuacji nadzwyczajnych - twierdzi ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.
Dr Wojciech Szawko podkreśla, że nie powinno się zakładać, że we Wrocławiu zostawiono tylko jedną bombę.
- To że „nie zadziałał” „jakiś garnek”, to nie znaczy, że kolejne by nie zadziałały. Ibrahimowi Abdeslamowi też „nie zadziałał” pas szahida. Zamiast zabić 30 osób w kawiarni, poranił kilkanaście - przypomina dr Szewko o niedawnych zamachach w Paryżu, gdzie w sumie zginęło 137 osób.
- Pamiętajmy, że obecnie typową taktyką terrorystów jest dokonywanie serii zamachów, w rozproszonych punktach miasta. To tzw. zamach “typu Mombajskiego”. Dokładnie tak wyglądało to w Paryżu i tak był planowany zamach w Londynie. Zwykle między wybuchami lub atakami jest kilkanaście - kilkadziesiąt minut przerwy. W Belgii do dziś trwa wielka debata czy raczej szukanie winnych - dlaczego nie zatrzymano i nie ewakuowano metra po zamachu na lotnisko w Zaventem? Można było w ten sposób uratować dziesiątki osób. Kiedy już podjęto decyzję - nie przekazano jej i zamachowcy zdążyli wysadzić się na stacji Molenbeek. Cieszmy się, że za zamachem raczej nie stoi nikt z Al Kaidy. Gdyby to był przeszkolony terrorysta, mielibyśmy dziś żałobę narodową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?