18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Wójcik zawsze trafiał w dychę

Paweł Kucharski
W marcu 2012 roku "Oława" osiągnął magiczną granicę 10 tysięcy zdobytych oczek
W marcu 2012 roku "Oława" osiągnął magiczną granicę 10 tysięcy zdobytych oczek Tomasz Hołod
Minęło 7 miesięcy, odkąd zawiesił sportowe buty na kołku, ale wciąż zbiera laury. Tak, jak w 60. plebiscycie "Gazety Wrocławskiej". Koszykarz, mąż, ojciec, aktor, bloger, trener. O Adamie Wójciku pisze Paweł Kucharski.

Myślałem, że będę dziesiąty - śmiał się od ucha do ucha w kuluarach Wrocławskiego Centrum Kongresowego już po części oficjalnej 60. Plebiscytu na Najlepszego Sportowca i Trenera na Dolnym Śląsku w roku 2012. Bo dycha to w życiu Wójcika liczba szczególna. Nosił ją przecież przez prawie całą karierę na plecach. Punktów też narzucał 10, ale tysięcy i to z lekkim okładem. Na piątkowym balu siedział przy stoliku, a jakże, numer 10. Jednak na liście laureatów podskoczył na miejsce 7. To taki stempel na trwającej trzy dekady przygodzie z koszykówką.

Jak dostrzec w 12-letnim chłopcu talent przyszłego czempiona? Trener Krzysztof Walonis znalazł go w... nogach. - Jak na swój wiek, miał je bardzo długie. Był trochę nieproporcjonalnie zbudowany. Wiedziałem, że w przyszłości Adam może być bardzo wysoki - wspominał niegdyś szkoleniowiec Gwardii Wrocław.

Ale Wójcik nie był przekonany i przed pierwszym przesiewem drżał o możliwość trenowania w Gwardii. Na jego szczęście (i polskiej koszykówki) Walonis zdania nie zmienił i od tego czasu młody Adaś musiał się usamodzielnić. Rozkład jazdy pociągów i pekaesów na trasie Oława - Wrocław Główny znał na pamięć, bo korzystał z niego kilka razy w tygodniu. A że Adam dwa metry osiągnął przed osiemnastką, to szybko pozbył się jakichkolwiek kompleksów.

Miał też szczęście "Oława" (taka ksywka była oczywista), bo pierwsze kroki w dorosłej koszykówce stawiał w doborowym gronie, w silnym zespole. Grał przecież z Gwardią w finałach mistrzostw Polski przeciwko Śląskowi (gdy jako dzieciak przyjeżdżał do Wrocławia, nie wiedział, że taki klub istnieje).

Za czasów gwardyjskich poznał też Krystynę, studentkę warszawskiej SGH, która później została jego żoną i menedżerką. A nie byłoby tego mariażu, gdyby nie wyjazdowy mecz w Stalowej Woli i przypadkowe wyjście na kawę do Maxima. Reszta zespołu wybrała kino...

Po pierwsze z 9 klubowych mistrzostw sięgnął Wójcik z Mazowszanką Pruszków. Najlepszy klub w Polsce musiał mieć w swoich szeregach najlepszego koszykarza. Gwiazda "Oławy" świeciła pełnym blaskiem. W reprezentacji również. Przygoda z "Mineralnymi" nie trwała długo, ale wywiózł Wójcik stamtąd wagon wspomnień i poznał wielu przyjaciół. Tym najbardziej oddanym był... Puppy. Owczarek. To był prezent od całego zespołu, ale dla Amerykanina Tyrice'a Walkera, który w Polsce czuł się bardzo samotny. Jednak piesek szybko mu się znudził i trafił pod dach państwa Wójcików. Przez kilkanaście lat był z nimi wszędzie tam, gdzie Adam grał w kosza - w Bytomiu, Ostendzie, Charleroi, Atenach, na Sycylii, Sopocie, Maladze czy Poznaniu.
We wspomnianej Belgii Wójcik szybko dorobił się statusu gwiazdy. Z Sunair Ostenda wywalczył wicemistrzostwo. Ze Spirou Charleroi był już najlepszy w kraju. Być może pomogły w tym treningi gimnastyczne u boku... cheerleaderek, które ordynował trener tego klubu. W końcu też "Oława" doczekał się występów w Eurolidze, jako pierwszy w Polsce.

Na europejskich salonach bywał też ze Śląskiem Wrocław. Powrót do kraju zaowocował czterema mistrzostwami Polski z rzędu. Po pierwszym z nich radość ze złota była tak spontaniczna, że "Oława" i spółka po powrocie z Pruszkowa zaczęli skakać po samochodzie dziennikarzy telewizji TeDe. Nikt nie miał im tego za złe...

W Polsce zaczęto mówić, że mistrzem kraju zostaje ta drużyna, która ma w składzie Wójcika. Ale on znów wyjechał - najpierw do Grecji (w Peristeri Ateny rozegrał jeden z najlepszych sezonów w karierze), a potem do Hiszpanii (w ekipie Unicaja Malaga grał u boku największych gwiazd europejskiego basketu).

A mógł też wylądować we francuskim Limoges lub w Turcji. Był nawet na rozmowach kontraktowych, ale w obu przypadkach ostatecznie do porozumienia nie doszło. To nie przeszkodziło jednak dziennikarzom tureckiego tabloidu z Ankary napisać, że Wójcik będzie zarabiał wielkie miliony lirów. A tekst okrasili zdjęciem całujących się Krystyny i Adama.

Nad Bosforem gwiazdą mediów "Oława" się nie stał. Ale co innego nad Wisłą. Tu rozpoznawali go nawet ci, co na koszykówce w ogóle się nie znają. Wszystko za sprawą udziału w filmie Jarosława Żamojdy "Sześć dni strusia". Niedawno zadebiutował Wójcik na srebrnym ekranie. Wraz z synami Szymonem i Janem gra w jednym z disneyowskich seriali, jest też świeżo po wizycie na planie zdjęciowym serialu "Rodzinka.pl".

Bliźniacy (rocznik 1999) idą w ślady w ojca. Kto wie, może kiedyś zdobędą dla niego brakujące, dziesiąte mistrzostwo. Wszystko w ich rękach i głowach, bo materiał genetyczny przekazany przez tatę mają znakomity. Opiekę i wsparcie mentalne ze strony rodziców również. Oby tylko zbyt często nie porównywano ich do Adama.

A ten cieszy się spokojnym życiem sportowego emeryta. Ale ma co robić. Od kilku miesięcy jest blogerem (www.natemat.pl), regularnie ćwiczy na siłowni, a niedawno założył w Kobierzycach własną szkółkę koszykarską. Może kiedyś znów znajdzie się na liście laureatów naszego plebiscytu. Tym razem jako trener.

Współpraca Jacek Antczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska