23 kwietnia 1943 roku pododdział "Zagra-Lin" Armii Krajowej dokonał zamachu bombowego na wojskowy pociąg z żołnierzami Wehrmachtu, wracający z frontu wschodniego, a stojący na Dworcu Głównym we Wrocławiu.
Ładunek wybuchł pod składem wojskowym. W wyniku przeprowadzonego zamachu zginęło kilku Niemców, a kilkunastu zostało rannych. Pomimo policyjnej akcji poszukiwania sprawców, wszystkim żołnierzom AK z Bernardem Drzyzgą na czele, udało się bezpiecznie powrócić do Generalnego Gubernatorstwa.
21 kwietnia 2023 roku pod tablicą upamiętniającą to wydarzenie odbyło się spotkanie, w ramach którego przypominano zamach na pociąg sprzed 80 lat. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. kpt. Stanisław Wołczaski, żołnierz Armii Krajowej i Powstaniec Warszawski, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN dr Kamil Dworaczek, prof. Stanisław Ułaszewski, prezes Okręgu Dolnośląskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.
- To wydarzenie jest właściwie jedynym wyrazistym przykładem zbrojnej akcjii Armii Krajowej we Wrocławiu. Miała ona na celu zaakcentowanie faktu, że naród polski w czasie II wojny światowej żyje i upomina się o swoje prawa pod czarną okupacją niemiecką - mówił Wojciech Trębacz, naczelnik Oddziałowego Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN we Wrocławiu.
Zamach bombowy okazał się udany, ponieważ były ofiary po stronie niemieckiej, a żadnej po stronie polskiej.
- Kto dokonał tego udanego zamachu na okupanta? Członkowie Armii Krajowej świetnie znający język niemiecki, bardzo dobrze poruszający się w kulturze niemieckiej. Ludzie nieprzypadkowi, elita. Przeznaczeni do działań za granicą, głównie na terenie III Rzeszy - przemawiał dr Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN.
Przypomniał, że oddział "Zagra-Lin" dokonał ataków bombowych na dworcach kolejowych w Berlinie, siejąc strach, obniżając morale Niemców i pokazując, że Armia Krajowa potrafi uderzyć w samo serce III Rzeszy.
- Nie składamy tutaj kwiatów, ponieważ jest to forma upamiętnienia, która odwołuje się do osób, które by tutaj poległy. AK-owcom nie tylko udało się przeżyć, ale uniknąć aresztowania i konsekwencji oraz zemsty za tę dokonaną udaną operację militarną - dodał Trębacz.
Na Dolnym Śląsku miały miejsce liczne akcje bojowe, dywersyjne i sabotażowe podziemia niepodległościowego.
- W powiecie oleśnickim w Dziadowej Kłodzie organizował się i funkcjonował oddział bojowy II batalionu Armii Krajowej "Giewont". Te wszystkie akcje na Dolnym Śląsku może nie miały znaczenia z militarnego punktu widzenia. Ale wpływały destrukcyjnie na morale okupanta niemieckiego i podnosiły morale Polaków, dawały nadzieję na ostateczne zwycięstwo i wiarę, że jeszcze Polska nie zginęła - oświadczył prof. Stanisław Ułaszewski.
O zamachu bombowym sprzed 80 lat na Dworcu Głównym we Wrocławiu powstał komiks, który wydało Centrum Historii Zajezdnia.
- W stolicy Dolnego Śląska zamieszkało po wojnie wielu żołnierzy Kedywu Armii Krajowej. Warto powiedzieć o dwóch. To Andrzej Uchwat, który dokonywał akcji sabotażowych oraz Henryk Januszkiewicz - cichociemny, instruktor Kedywu. Obaj spoczęli na Cmentarzu Grabiszyńskim - wymieniał Damian Mrozek, radny sejmiku województwa dolnośląskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?