Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

40 lat temu wprowadzono stan wojenny [ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY]

Juliusz Woźny
Fot. Bogdan Suchocki / Ośrodek „Pamięć i Przyszłość”
Trzeba przyznać, że stan wojenny pod względem organizacyjnym był jednym z najbardziej perfekcyjnie przygotowanych przedsięwzięć PRL. Generał mógł być dumny. Koncepcję wprowadzenia stanu wojennego zaczęto opracowywać już podczas lipcowych niepokojów społecznych w 1980 roku. A o możliwości podjęcia działań szefowie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Obrony Narodowej meldowali już w listopadzie 1980 roku. Stawia to w ciekawym świetle szczerość władzy, która zapewniała o swych jak najlepszych intencjach.

Ci, którzy dobrze pamiętają czas, między sierpniem 80 a grudniem 1981 roku wspominają go jako wspaniały okres. Oczywiście były niedobory w zaopatrzeniu, wyłączano prąd, ale ludzie zaprawieni w pokonywaniu tego typu trudności patrzyli z nadzieją w przyszłość. Chodzili po ulicach wyprostowani, uśmiechnięci.

Ogromnie wzrosła międzyludzka życzliwość – piękny czas. Jednocześnie media państwowe nieustannie przekazywały niezwykle ponury obraz tego, co dzieje się w Polsce. Na tym polegało propagandowe przygotowanie gruntu pod gwałtowne odebranie społeczeństwu zdobytej wolności.

40 lat temu wprowadzono stan wojenny [ZAGADKI, TAJEMNICE, SEKRETY]

Bombardowanie propagandą
Codziennie ukazywano stronę solidarnościową jako agresora, jako siłę destrukcyjną, która rozniecając nieustannie strajki, doprowadza do fatalnej sytuacji na rynku. Każdego wieczora o godzinie 19.30 zaczynał się prawdziwy festiwal straszenia i pesymizmu. Załamanie gospodarcze, bankructwo socjalistycznej gospodarki przypisywano ludziom, którzy pragnęli zmienić dotychczasowy system. Sposoby manipulacji były rozmaite. Jednym z nich było publikowanie danych, które wcześniej były ograniczone zapisem cenzorskim. Z ekranu płynęły podawane grobowym głosem informacje o rozbojach, morderstwach, zwłaszcza tych brutalnych, o malwersacjach i kradzieżach. Jest rzeczą zdumiewającą, że część społeczeństwa do dziś wspomina tamten czas przez pryzmat oficjalnej propagandy. Byli ludzie, których wieczorne dzienniki, a zwłaszcza organizowane przez rzecznika rządu Jerzego Urbana konferencje doprowadzały do przygnębienia i sprawiały, że sytuacja stawała się dla nich nieznośna. Tak było zwłaszcza w przypadku osób w jakiś sposób powiązanych z ówczesną władzą, obawiających się utraty przywilejów, a nawet fizycznej agresji ze strony opozycji. Aby taki stan osiągnąć, propagandyści komunistyczni prezentowali „arsenały” przygotowywane przez stronę „Solidarnościową”. Co jakiś czas przeprowadzano prowokacje, mające sprawdzić determinację społeczeństwa i gotować stawienia oporu. W marcu 1981 milicja pobiła dwóch działaczy „Solidarności” w Bydgoszczy (to właśnie wtedy ukazał się numer „Wieczoru Wrocławia” z białą plamą – redakcja nie chciała wydrukować materiałów zmanipulowanych przez komunistyczną cenzurę), na początku grudnia przeprowadzono pacyfikację w strajkującej Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie.

Grudniowa noc
W kraju narastało przekonanie, że „coś się wydarzy”. Faktycznie w nocy z 12 na 13 grudnia (to była sobota) z koszar w całym kraju wyjechały czołgi, pojazdy opancerzone, samochody. Na ulice większych miast wyruszyło około 70 tysięcy żołnierzy i 30 tysięcy urzędników MSW, wyjechało 1750 czołgów, 1400 pojazdów opancerzonych, 500 bojowych wozów piechoty, 9000 samochodów, nad śródmieściami Warszawy, Wrocławia i Gdańska unosiły się helikoptery i samoloty transportowe. 10 tysięcy funkcjonariuszy rozpoczęło akcję „Jodła”, której celem było aresztowanie i zatrzymanie w przygotowanych aresztach i więzieniach osób uznanych za zagrożenie dla bezpiecznikowa państwa. Wielu Polaków po raz pierwszy usłyszało sformułowanie „internowany” - czyli zatrzymany i przetrzymywany bez wyroku sądowego. Generał wypowiedział społeczeństwu wojnę.

Rankiem 13 grudnia Telewizja państwowa (innej oczywiście nie było) wstrzymała emisję zaplanowanych programów, Wojciech Jaruzelski ukazał się osobiście na ekranach telewizorów, aby odczytać komunikat o wprowadzeniu stanu wojennego. Co ciekawe, większość ludzi, którzy widzieli to na własne oczy, zapewnia, że generał miał wówczas ciemne okulary. Sprawdziłem to osobiście. W rzeczywistości miał okulary o przezroczystych szkłach, kiedy z charakterystyczną dykcją czytał dekret o stanie wojennym. Podobno przygotowywał go z niezwykłą starannością, cyzelując i wielokrotnie poprawiając każde zdanie.

Restrykcje i aresztowania
Wyłączono telefony, kraj został spacyfikowany. Szacuje się, że wskutek wprowadzenia tych wszystkich restrykcji i bezpośrednich działań milicji i wojska zmarło około 100 osób. W samym Wrocławiu aresztowano i wywieziono do obozów internowania niemal 1500 działaczy Solidarności i Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Rankiem wrocławianie idący do kościoła natykali na swej drodze patrole uzbrojonych żołnierzy. Metodycznie pacyfikowano kolejne zakłady pracy, których załogi postanowiły przeciwstawić się władzy ludowej. Tragiczne sceny rozegrały się na wrocławskiej Politechnice. Pracownicy uczelni oraz studenci podjęli strajk okupacyjny. W nocy z 14 na 15 grudnia do budynku wdarło się ZOMO, brutalnie traktując strajkujących. To właśnie wtedy Tadeusz Kostecki, pracownik Okręgowej Dyrekcji Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, miał atak serca. Rozjuszeni zomowcy nie pozwolili udzielić mu pomocy. Kostecki zmarł. Został uznany za pierwszą ofiarę stanu wojennego w kraju. We Wrocławiu do strajku przystąpiło ponad 30 zakładów i instytucji – między innymi Pafawag, MPK, Elwro, Archimedes, a także Uniwersytet i Politechnika. W kolejnych dniach do strajku przystępowały Mostostal, Stocznia Rzeczna, Cuprum i Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego. W każdym z tych miejsc kolejno pojawiali się zomowcy i żołnierze, którzy w razie oporu brutalnie pacyfikowali strajki. 18 grudnia doszło do demonstracji studentów. Ona także została rozbita przez umundurowanych funkcjonariuszy.

Podziemie antykomunistyczne
W tę pamiętną noc Władysław Frasyniuk podróżował pociągiem z Gdańska do Wrocławia. Wojsko nie wyłączyło połączeń kolejowych telefonicznych z oczywistych przyczyn. I właśnie tą drogą obsługa pociągu otrzymała informacje o sytuacji w kraju. Lider związku został ostrzeżony i umożliwiono mu ucieczkę z pociągu. Przedostał się do zajezdni MPK przy ul. Grabiszyńskiej, tam wspólnie między innymi z Piotrem Bednarzem zawiązał Regionalny Komitet Strajkowy. Kornel Morawiecki wieczór spędzał u znajomych i miał problem z uruchomieniem małego fiata, gdy chciał wrócić do domu. Postanowił przenocować u znajomych. Także uniknął internowania. Natychmiast podjął działania. Wspólnie z Romualdem Lazarowiczem i kilkoma jeszcze osobami wydrukował pierwszy numer pierwszego pisma stanu wojennego „Z dnia na dzień”.

Rozpoczęła się działalność opozycji czasu stanu wojennego.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska