Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

2015 lat temu w Betlejem rodzicom nie należało się 500 złotych na dziecko. Ale chyba warto było...

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas - redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas - redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej" archiwum Polska Press Grupa
Idę na odwyk. Wiem, łatwo nie będzie, ale podejmę próbę. Postanowiłem to zrobić po wewnętrznej walce ze sobą i po namowach najbliższych. Do końca roku ani słowa o polityce... Zawsze jak coś napiszę, mam kaca, a właściwie to już przed. Męczy mnie, bo zaczynam tracić poczucie, gdzie ja jestem - kosmos to jakiś czy początki PRL-u. Poza tym idą święta, czas radości i miłości. Ale, ciągnie mnie... Choć to właściwie już nie polityka.

Zostałem sprowokowany! Otóż pani Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, w ostatnich dniach objawiła nam: „Procesy demograficzne nie zmieniają się szybko, ale liczymy, że w ciągu 10 lat dzięki świadczeniu wychowawczemu urodzi się 270 tysięcy więcej dzieci”. Ja, drodzy, Państwo kończyłem klasę matematyczno-fizyczną, ale takich wzorów to nam nie pokazywali. Jak oni to wyliczyli? Nie daje mi to spokoju z tego względu, że od wielu miesięcy nie mogę zrozumieć, jak 500 złotych może kogoś przekonać do tego, by mieć więcej dzieci? Ja rozumiem: pomóc potrzebującym, nie ma sprawy. Ale dzieci to, przepraszam za domniemaną naiwność, owoc miłości. Rozsądni ludzie oczywiście różnie podchodzą do planowania rodziny: bo mieszkanie za małe, bo trzeba wykształcić, ale żeby tak z kalkulatorem? Że przychodzi mąż do domu i: „Halina! Dostałem 500 zł podwyżki, feromony proszę przodem, idziemy celem prokreacji...”. I co potem: taki „owoc miłości” ma na drugie imię Pięćsetka? Wszystko mi się to jakoś kupy nie trzyma.

Kolejny argument rządowy to fakt, że mamy zbyt niską, proszę mi wybaczyć to słowo, dzietność - „to współczynnik określający liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat)”. Przyjmuje się, iż współczynnik dzietności między 2,10 a 2,15 jest poziomem zapewniającym zastępowalność pokoleń. U nas wynosi 1,33. Minister grzmi: „Polska jest w ogonie nie tylko Europy, ale i świata. Zajmujemy 216 miejsce w świecie, jeśli chodzi o ten wskaźnik”. A wiedzą Państwo, kto jest w czołówce i kogo gonimy? Proszę: Niger, Mali, Burundi, Somalia, Uganda, Burkina Faso, Zambia, Malawi, Angola, Sudan Południowy... To pierwsza dziesiątka. Przemawia do Szanownych Czytelników ten argument? Liderzy mają współczynnik na poziomie powyżej 6. OK, jest nad czym pracować, bo podobno, jak słyszymy, nie będzie miał kto nam załatać dziury w ZUS-ie, byśmy mieli godziwe emerytury. Tylko jakoś te wszystkie wyliczenia do mnie nie przemawiają. Po pierwsze, jeszcze się taki nie narodził, który by nasycił ZUS, co jest w stanie połknąć więcej niż smok wawelski z czarną dziurą łącznie. Po drugie, coś mi się wydaje, że Niger czy Mali to nie są potęgi gospodarcze, gdzie ludzie opływają w dostatek.

Rzucić „po 500 złotych dla każdego”, to łatwy chwyt wyborczy. Trudniej zapewnić wszystkim Polakom, by godziwie zarabiali i nie potrzebowali jałmużny. Czy jest to działanie prorodzinne? Dla mnie nie. Bo rodzina to coś więcej niż kilkaset złotych więcej w portfelu, choć oczywiście każde sto bardzo potrzebne. Wszystko co fajne w naszej cywilizacji, i pisze to wcale niezbyt gorliwy delikatnie mówiąc katolik, zaczęło się 2015 lat temu w Betlejem. W rodzinie ubogiego cieśli. Wiem, że za to porównanie kilkaset lat temu trafiłbym na stos, ale wtedy i bez 500 zł się udało. I, proszę rządu, nie łapać mnie za słówka, że u nas ma być dopiero od drugiego dziecka... Jak zawsze rzecz nie w ilości, a w jakości, proszę Szanownych Czytelników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska