Sąd uznał, że Krzysztof Tercjak ma też zapłacić 120 tys. zadośćuczynienia rodzinie taksówkarza. Zgodził się też na ujawnienie nazwiska rajdowca. Stwierdził, że zabójstwa Krzysztof Tercjak dokonał w afekcie.
Do tragedii - przypomnijmy - doszło w styczniu ubiegłego roku. Rajdowiec Krzysztof Tercjak włączył się do awantury, między kierowcami dwóch aut. Jednym z awanturujących się był narzeczony córki rajdowca. Drugim - taksówkarz.
Według oskarżenia gdy - na skrzyżowaniu Hallera i Powstańców Śląskich - samochody zatrzymały się na światłach, doszło do awantury. Prokuratura twierdzi, że oskarżony rajdowiec wyciągnął z samochodu "nóż bojowy" i pchnął nim pokrzywdzonego mężczyznę.
- To był silny, zdecydowany cios nożem. Musiało to wywołać u Tercjaka refleksję co do zagrożenia życia - powiedział sędzia ogłaszając wyrok.
Poczytaj reportaż o taksówkarzu, który zginął z rąk Krzysztofa Tercjaka
Obrona przekonywała, ze nie doszło do zabójstwa, że był to nieszczęśliwy wypadek. Obrońca - mecenas Jacek Giezek - twierdził, że jego klient nie może odpowiadać za morderstwo, a jedynie za "spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem jest śmierć". Za to groziło najwyżej 12 lat więzienia.
Podczas ogłoszenia wyroku na sali sądowej obecni byli rodzice zabitego taksówkarza Adriana Suchorskiego. - Ile osób trzeba zabić, by dostać karę śmierci albo dożywocia? - pytała później Alicja Suchorska, matka mężczyzny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?